IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Florence & Gavin #3

Go down 
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin


Liczba postów : 670
Join date : 24/06/2019

Florence & Gavin #3 Empty
PisanieTemat: Florence & Gavin #3   Florence & Gavin #3 Icon_minitimeSob Cze 29, 2019 3:06 am

Przyznaję, I'm trash for Flovin, so... <3

Minęło już dobre parę dni od ich ostatniego, dosyć zaskakującego dla nich samych spotkania, a Flo nie czuła się ani trochę lepiej. Czuła się okropnie z tym, że przespała się z Gavinem. Jak mogła być tak głupia? Przecież on miał żonę! Nieważne, czy ich związek faktycznie był tak nieudany jak zapewniał Sinclair, ale jednak oddał serce innej nie tylko na papierze i powinien się tego trzymać. Nieważne jak bardzo łamało jej to serce. Kiedy następnego dnia po owym wydarzeniu zaczął do niej wydzwaniać na odczepnego napisała mu smsa, że potrzebuje czasu, aby to sobie ułożyć w głowie, mając nadzieję, że uda się go w ten sposób spławić. I faktycznie, na parę dni dał jej spokój, a Flo starała się myśleć o tym wszystkim w mniejszym stopniu. Wciąż czuła się podle, a jeszcze gorsze było to, że nie mogła nawet o tym porozmawiać z Corrie i Iris, bo chyba na miejscu zamordowałyby i ją i Gavina. Taki byłby ich smutny koniec.
Tego wieczora Florence usiadła przez telewizorem w wygodnym domowym wdzianku z zamiarem oglądania jakiejś głupiej komedii, gdy usłyszała dzwonek do drzwi. A że pół godziny szybciej dzwoniła po pizzę uznała, że to pewnie dostawca się uwinął - dobry znak, może nawet tam nie napluł!
- Już idę! - krzyknęła, gdy owy osobnik dalej naciskał dzwonek do drzwi. Wreszcie z portfelem w ręku doleciała do drzwi i je otworzyła, ale jej oczom bynajmniej nie ukazał się dostawca.
- Nie powinno cię tutaj być - powiedziała, zanim Sinclair zdążył się odezwać. Nie mogła kolejny raz wpuścić go do mieszkania, nie po tym, co ostatnio tam zaszło.


Gavin starał się jakoś ułożyć sobie w głowie to, co między nimi zaszło. Owszem, spodziewał się różnych rzeczy, ale niekoniecznie tego, że wylądują razem w łóżku. Zakładał, że Florence była na niego zbyt wściekła, by do tego dopuścić, a jednak... Zastanawiał się, czy to znaczyło, że była jednak bliższa wybaczyć mu wszystko i wrócić do niego, czy też był to jednorazowy wyskok i nie powinien się po tym niczego spodziewać. Ponieważ wszelkie próby telefonicznego kontaktu spełzły na niczym, Gavin postanowił znowu nawiedzić Flo w jej mieszkaniu. Jak pomyślał, tak też zrobił i wkrótce znajdował się pod jej drzwiami. Gdy wreszcie otworzyła, mógł wyczytać z jej twarzy, że nie jest zachwycona jego widokiem.
- A jednak jestem - odparł tylko. - Mogę wejść? - spytał, bo mimo wszystko wciąż czuł się winny za wszystko, co jej zrobił i nie chciał na chama wpraszać się do środka.


Florence również nie spodziewała się, że ich tamtejsze spotkanie tak się skończy. Bo mimo, że nadal go kochała i była tego świadoma, odkąd wyjechał bez słowa obiecywała sobie, że jeśli kiedykolwiek wróci i będzie próbował się z nią skontaktować to nie da mu nawet przekroczyć progu jej mieszkania. Cóż... Jak widać to, co sobie obiecujemy nie zawsze wychodzi. Choć Flo nie miała pojęcia jakim cudem do tego wszystkiego doszło.
Nie odbierała od niego telefonów z prostej przyczyny, ale chyba kolejny raz nie przewidziała, że w swojej upartości Gavin po prostu znów zjawi się pod jej drzwiami. Powtórka z rozrywki?
- To nie jest dobry pomysł. Nie po ostatnim - zwłaszcza po ostatnim... Nie miała zamiaru udawać, że nic między nimi nie zaszło, ale nie chciała powtórki. Wróć, może i by chciała, ale nie mogła do tego dopuścić. Gavin miał żonę, a Flo była tylko jego chwilowym kaprysem. Nie chciała zostać jego kobietą na boku. Nie zniżyłaby się do tego poziomu.


Gavin nie dziwił się niechętnej reakcji Florence. Pewnie gdyby chodziło o kogoś innego, zostawiłby ją w spokoju. Cholera, gdyby chodziło na przykład o jego żonę, zostawiłby ją w spokoju z pocałowaniem ręki. Niestety, w przypadku Flo nie mógł zachować się rozsądnie, bo w grę wchodziły jego uczucia, które jak podejrzewał, ona wciąż podzielała. W przeciwnym razie czemu doszłoby do tego, do czego ostatnio doszło? Wątpił, że dziewczyna pozwoliłaby na to, gdyby nie kryło się za tym coś więcej.
- Dzisiaj jestem trzeźwy - dodał, jakby to miało wszystko tłumaczyć. - Chyba się zgodzisz, że musimy porozmawiać?
Nie potrafił przejść do porządku dziennego nad tym co się stało. Nawet jeśli Florence wolała udawać, że nic się nie stało, on nie mógł. Potrzebował tej rozmowy.
- Więc? - dodał wyczekująco.


Oczywiście, że Florence go kochała. Ale nawet jeśli, to czego Gavin się spodziewał? Że po zniknięciu bez słowa, roku nieobecności i powrocie będąc ŻONATYM, Flo tak po prostu rzuci mu się na szyję i do niego wróci? Że zapomni o tym, że podeptał jej serce? Może i się przespali, ale to była kwestia tego, że poniosły ich emocje. To niczego między nimi nie zmieniało. Gavin wciąż miał żonę. A Florence wciąż zasługiwała na kogoś lepszego.
- Nie musimy - odparła stanowczo. Pewnie Florence, może jak powtórzysz to sobie jeszcze ze sto razy to sama w to uwierzysz. - Ale rozumiem, że będziesz do mnie wydzwaniał i mnie nachodził aż z Tobą porozmawiam, więc niech będzie - uchyliła drzwi, niechętnie wpuszczając go do środka. Zdawała sobie sprawę, że pewnie nie powinna tak szybko ulegać. W ogóle nie powinna mu ulegać. Powinna zatrzasnąć mu drzwi przed nosem i olewać wszelkie próby skontaktowania się, dokładnie jak to on zrobił ponad rok temu. Jednak mimo tego, a może właśnie przez to, jak ją potraktował, nie potrafiła zachować się w ten sam sposób.
- Masz 5 minut - niech sobie nie myśli, że za długo tu zabawi. Po ostatnim spotkaniu Flo musiała być silna i stanowcza. I pod żadnym pozorem znów mu nie ulec!


Pewnie najlepszym rozwiązaniem byłoby pokazanie Florence papierka rozwodowego, ale to niestety nie było takie proste do uzyskania, nieważne jak bardzo Gavin by tego chciał. Nawet gdyby nie potrzebował już pieniędzy małżonki, to ta pinda pewnie była tak w niego zapatrzona, że za nic nie chciałaby go wypuścić ze swoich szponów. Co jak co, ale w tym czasach ciężko o normalnego, sprawnego faceta, jeśli wiesz co mam na myśli. Można by się było kłócić, że takie porzucenie bliskich i wyjazd bez słowa nie był normalny, but still.
- Pewnie, w końcu najlepsza taktyka to udawanie, że nic się nie stało - skomentował, wchodząc do mieszkania.
- 5 minut? Wysoko sobie cenisz swój czas - odparł, unosząc brew. Nie chciał się jednak kłócić, bo nie po to tutaj przyszedł. - Jak już mówiłem, musimy porozmawiać o tym... co ostatnio zaszło - dodał, mając na myśli ich wspólnie spędzoną noc. - Co z tym dalej zrobimy?


Skoro Gavin nie miał zamiaru się rozwieść, to czego on tak właściwie od Florence oczekiwał? Że będzie jego kobietą na boku do zaspokajania potrzeb seksualnych? Bo jeśli tak, to chyba kompletnie jej nie znał. Naprawdę, zastanawiające było czego on właściwie chciał. Miał żonę, sam sobie takie życie wybrał, więc powinien w nim gnić. Nie należało mu się niestety nic lepszego, zwłaszcza po tym co zrobił.
- Powiedział facet, którego najsłynniejszą taktyką jest "wyjadę cholera wie gdzie bez słowa" - wytknęła mu, uśmiechając się ironicznie. Doprawdy, po swoim wielkim wyskoku nie powinien wytykać innym "błędnego" jego zdaniem postępowania. Sam nie był lepszy. Flo bynajmniej nie wyjechała na drugi koniec kraju, czy gdzie by ją tam nogi poniosły, żeby uniknąć tej konfrontacji. I w ogóle wszystkiego.
- Dziwi mnie, że jeszcze jesteś w Nowym Yorku. Znikanie jest już passe? - skrzyżowała ręce na piersiach, wbijając w niego spojrzenie. Jeżeli myślał, że po tej jednej nocy będzie dla niego milsza, to się pomylił. Flo była teraz na niego możliwie jeszcze bardziej cięta przez to, czego się przez niego dopuściła.
- A o czym tu rozmawiać? Stało się, czasu nie cofniemy, ale też nigdy tego nie powtórzymy - odpowiedziała, dobitniej podkreślając najważniejszą kwestię i to "nigdy". Oh boy, was she wrong... - Nic z niczym nie zrobimy, bo niczego tutaj nie ma. Ty wrócisz do żony i dasz mi wreszcie święty spokój - dodała.


Właściwie to Gavin miał zamiar się rozwieść, tylko jeszcze nie teraz. Póki co okoliczności nie były sprzyjające na tyle, by mógł tak po prostu wezwać adwokata i wręczyć małżonce papiery rozwodowe. Gdyby sytuacja finansowa Sinclairów i samego Gavina była lepsza, wtedy to co innego, ale póki co miał on zamiar wycisnąć z tego małżeństwa wszystko, co się dało.
- Racja, zasłużyłem sobie na to - odparł spokojnie. Wszystko, co Florence mówiła, było prawdą, więc nie było sensu się kłócić. Może i Gavin był nieodpowiedzialny, ale nie był na tyle głupi, by zaprzeczać czemuś tak oczywistemu.
- Niczego tu nie ma? - spytał podenerwowany. Spodziewał się, że będzie szła w zaparte, ale nadal go to irytowało. - A więc teraz jesteś zainteresowana przygodami na jedną noc? Dużo się zmieniło od mojego wyjazdu... - skomentował zimno.


Okoliczności nie był sprzyjające... I z taką postawą naprawdę myślał, że Florence będzie bardziej chętna odnowienia z nim bliższej relacji? Owszem, zdarzyło im się ze sobą przespać, ale to wciąż niczego między nimi nie zmieniało. To nie zmieniało, że Gavin miał żonę, z którą nie chciał się rozwieść, a takie wymówki, że chce ją oskubać były tylko wymówkami. To nie zmieniało też tego, że ją zranił. I jednym one night standem po ponad rocznej nieobecności wszystkiego nie naprawi. Jeśli można tak powiedzieć, to nawet sytuację pogorszył.
- Tego nie powiedziałam - rzuciła, zaciskając usta w cienką linię. - Powiedziałam, że zdarzyło się i nie mam zamiaru tego powtarzać. To Tobą nie jestem zainteresowana - wyjaśniła, wcale nie mniej zdenerwowana co on, tak, w razie gdyby jeszcze do niego nie dotarło, że nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Bez względu na to, że jej ciało nadal go pragnęło. Serce zresztą też...
- Czy coś jeszcze wymaga tutaj wyjaśnienia, czy wreszcie sobie pójdziesz? - tak, ponownie próbowała się go pozbyć. Szkoda, że to wcale tak nie działało. Że nawet jeśli wyszedłby z jej mieszkania, wciąż byłby przy niej. Ktokolwiek wymyślił powiedzenie "co z oczu, to z serca" może pocałować Flo w dupę. Ot co.


Mężczyźni często myślą inaczej od kobiet i Gavin nie był tu wyjątkiem. Gdyby ich role były odwrócone, jemu zapewne aż tak nie przeszkadzałoby to, że Florence miała męża, chociaż pewnie namawiałby ją na jak najszybszy rozwód. Mimo że w pewien sposób rozumiał, przez co Flo musiała przejść przez niego, nie powstrzymało go to przed nachodzeniem jej i próbą naprawienia wszystkiego, kiedy wyraźnie dawała mu do zrozumienia, że chce, żeby zostawił ją w spokoju.
- Ach tak? - prychnął, kiedy stwierdziła, że nie jest nim zainteresowana. - Tamtej nocy jakoś sprawiałaś inne wrażenie. Ale co tam, może ja się nie znam - rzucił zimno. Powoli stawało się dla niego jasne, że za dużo tutaj nie wskóra. Florence była zbyt nieugięta.
- Twój wybór, Twoja strata - rzucił po prostu, zbierając się do opuszczenia jej mieszkania. - Tylko żebyś tego nie żałowała.


Tutaj nie chodziło już nawet o samo to, że miał żonę. Wyjechał bez słowa, zranił ją i jeszcze w ciągu zaledwie roku zdążył się hajtnąć. To wszystko sprawiało, że naprawdę mało ją obchodziło czy zrobił to dla pieniędzy zdziry, czy nie. Flo w ogóle nie chciała o tym słyszeć.
- Byłeś pijany, co ty możesz wiedzieć - skłamała, bo co innego jej pozostało? Widziała, że ta taktyka wreszcie zaczęła przynosić jej jakieś rezultaty. Gavin wydawał się być zniechęcony i o to jej chodziło.
- Oj wierz mi, nie będę - rzuciła, starając się jak tylko mogła, by brzmieć chłodno. Prawda była taka, że Florence zasługiwała na kogoś lepszego. No, ale co z tego, jak jej durne serce chciało tego tutaj drania? Cóż... Poczekała aż Sinclair wyjdzie, a gdy usłyszała zamykające się drzwi podleciała, by je zakluczyć, a potem zapewne poszła zakopać się pod kołdrą z wielkim pudłem lodów.

/ztx2
Powrót do góry Go down
https://vicious-circle.forumpolish.com
 
Florence & Gavin #3
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Gavin
» Florence & Gavin #1
» Florence & Gavin #2
» Florence & Gavin #4
» Klub the 40/40 {Florence & Gavin} 1

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Vicious circle :: Do przeniesienia :: Gry-
Skocz do: