IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Louise & Raymond #1

Go down 
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin


Liczba postów : 670
Join date : 24/06/2019

Louise & Raymond #1 Empty
PisanieTemat: Louise & Raymond #1   Louise & Raymond #1 Icon_minitimePią Cze 28, 2019 4:08 am

Louise pracowała już trochę dla gazety, ale wciąż nie była zbytnio doceniana. Owszem, czasem trafił się jej jakiś ciekawszy artykuł, ale to nie było do końca to, co chciała. Wiadomo, na początku nie dają nowym takich tematów, jakie by chcieli i trzeba pisać to, co ci każą. Wreszcie nadarzyła się jednak dobra okazja i naprawdę ciekawy temat. Zlecono jej dobranie się do politycznej rodzinki Creighton-Stuartów. Sprawa nie wyglądała na łatwą, bo było ich w Nowym Yorku mnóstwo, w dodatku od małego wychowani w politycznej rodzince wiedzieli jak tuszować skandale i nie okazywać problemów, aby nie podłapali ich inni i nie stali się potem pośmiewiskiem całego Nowego Yorku. Lou nie byłaby jednak sobą, gdyby nie wzięła się za trudną z pozoru robotę. Ucieszyła się, bo to była wreszcie okazja na jaką czekała. Jeżeli uda jej się zdobyć jakieś informacje i napisać o Creighton-Stuartach ciekawy artykuł, może wreszcie ją docenią. Rozważyła więc swoje opcje: dobranie się bezpośrednio do starego Creightona odpadało - nie dość, że był stary, to siedział tyle w polityce, że prawdopodobnie był lepszym kłamcą niż rasowi przestępcy; później był najstarszy syn Creightona - William, ale miał dziewczynę, więc czemu miałby się z nią zadawać; później cały szereg damskich latorośli - niby kobiety to plotkary, ale z nimi mogło być trudniej, więc Lou postanowiła postawić na prostszą opcję - Raymonda. Z tego co zdążyła zrobić risercz, był prawnikiem, ale robił też w polityce, no i był facetem, więc stanowił dla niej idealny cel. Louise sprawdziła wszystko - w jakich godzinach pracował, kiedy jadał, co najczęściej robił po pracy, gdzie mieszkał... Zaplanowała już sobie, że natknie się na niego niby to przypadkiem w jego ulubionej kawiarni, gdzie wpadał na kawę i ciastko zazwyczaj o tej samej porze. Zadowolona, że następnego dnia jej plan wreszcie ruszy i jak dobrze pójdzie to wkrótce będzie zbierała materiały do artykułu, udała się na późnowieczorne zakupy do hipermarketu. Wstąpiła do niego zaraz po pracy, bo w lodówce zostało jej już tylko światło, a trzeba było żyć czymś więcej niż tylko kolejnym kubkiem kawy i sałatką z bufetu. Zdążyła już obskoczyć dział nabiału i mięsny, ruszyła więc w kierunku owoców i warzyw. Winogrona nie wyglądały zbyt apetycznie, banany podobnie, ale jej wzrok dostrzegł promocję na ananasy. Sięgnęła więc po jednego z większych, równocześnie poprawiając torbę na ramieniu, gdy nagle poczuła, że owoc trzymał ktoś jeszcze.
- Przepraszam, ale... - przeniosła wzrok na osobę, którą okazał się być nie kto inny jak... Raymond Creighton-Stuart! Cóż za koincydencja. Akurat jego ze wszystkich ludzi nie spodziewałaby się spotkać akurat tu i teraz. Zwłaszcza, że na jutrzejszy dzień miała pięknie zaplanowane ich "przypadkowe" poznanie się. I teraz wszystko szlag trafił.
- Chyba byłam pierwsza - dodała z lekkim rozbawieniem. Pierwszy raz jej się zdarzyło, by chwyciła rzecz w supermarkecie w tym samym momencie co ktoś inny. Dodatkowo zabawne wydawało jej się to, że osobą tą był akurat Ray. Tak, los wyraźnie robił sobie z niej jaja. Pięknie.
_________________


✡Louise Ravenshaw

We're dancing with the demons in our minds


 
Nieczytany post    
Raymond Creighton-Stuart



prawnik/polityk


27 lat

xxx


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 12

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-22, 23:21    
Raymond ostatnimi czasy miewał napięty grafik. Kampania wyborcza jego wujka nabierała tempa, co było idealną okazją do tego, by sam Ray się pod nią podczepił i trochę wzmocnił swoja pozycję w politycznych kręgach. Szyki nieco popsuł im trup znaleziony na ostatnim wieczorku wyborczym. Nie dość, że trochę zrujnował im opinię, to na dodatek zapewnił Rayowi jeszcze więcej pracy, żeby jakoś naprawić notowania. Niestety, tak to już bywa w świecie polityki, różne nieprzewidziane zdarzenia mogą zniweczyć długie miesiące przygotowań… Żeby się odstresować, Ray udał się na wieczorny spacer, a potem wstąpił do supermarketu na zakupy, bo lodówka zaczynała świecić pustkami, jak to zwykle bywa w przypadku zapracowanych ludzi. Powrzucał do koszyka co trzeba, a na koniec skierował się na dział z owocami i warzywami. Miał ochotę na ananasa, więc rozejrzał się w ich poszukiwaniu. Po chwili namierzył je i podszedł do stoiska. Wybrał jeden z dorodniejszych owoców i sięgnął po niego, by władować go do koszyka, ale ananas nie poddał się bez walki. Zdziwiony Ray zerknął, w czym tkwi problem i okazało się, że owoc trzymał ktoś jeszcze. Creighton-Stuart obciął wzrokiem swoją konkurentkę i musiał przyznać, że zrobiła na nim całkiem przyjemne wrażenie. Ona nie pozostała mu dłużna i stali tak oboje, trzymając ananasa i mierząc się wzrokiem.
- Myślałem, że takie rzeczy zdarzają się tylko na filmach – skomentował i uśmiechnął się. Cała ta sytuacja niezwykle go bawiła. Ze wszystkich dostępnych w sklepie ananasów musieli sięgnąć akurat po ten jeden. – Ale chyba mamy konflikt interesów. Musimy ustalić, kto ma większe prawo do opieki nad tym ananasem – dorzucił wesoło. Ach te prawnicze żarciki! To, że aktualnie nie wykonywał zawodu, nie znaczyło, że porzucił tematyczne suchary.


 
Nieczytany post    
Louise Ravenshaw



dziennikarka


23

nope


Dołączył: 19 Wrz 2018
Posty: 5

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-22, 23:21    
Niestety, w życiu nie ma lekko. Jak widać nawet tygodnie przygotować ktoś może od tak sobie zepsuć. Dziwiło jednak to, że sprawca nie zostawił po sobie żadnych śladów i nikt z gości nie zobaczył niczego podejrzanego. Czy wszyscy byli aż tak zajęci udawaniem uśmiechów przed obiektywami i włażeniem w tyłki polityków, by nie widzieć jak ktoś podrzuca zwłoki w pobliżu sceny? Jakkolwiek absurdalnie to brzmiało, na to właśnie wygląda. Cała ta afera z trupem na wieczorku politycznym, tylko wzmocniła czujność szefów gazet, przez co Lou dostała takie, a nie inne zlecenie. Wszyscy zapewne głowili się dlaczego trup pojawił się akurat w tym miejscu o tej porze, podczas wieczorku politycznego i czy stary Creighton-Stuart był w to jakoś zamieszany. Niechcący, bo sam raczej nie byłby do tego zdolny i nie chciał odwracać uwagi od swojej osoby ze względu na zbliżającą się wielkimi krokami kampanię, ale... To wszystko i tak było zbyt podejrzane, by tak po prostu zostawić tę sprawę.
Louise przeklęła w myślach swojego pecha, jednak nie miała zamiaru się poddać. Co prawda jej plan musiał wejść w życie szybciej i kompletnie spontanicznie, ale może tak po prostu miało być. Coś na pewno uda jej się ugrać.
- Prawda. Chociaż w filmie ananas mógłby też zatańczyć kankana, śpiewając, by go nie kupować - a bo mało to dziwnych filmów nakręcono? Szybko jednak skarciła się w myślach za palnięcie takiej głupoty. Cóż, jednak zaplanowane spotkanie miało większy sens... Los wyraźnie chciał sobie z niej zadrwić. Ale nie mogła tak łatwo się poddać, bo nie chciała stracić szansy na tak ważny artykuł i do końca życia pisać o największej pizzy w Nowym Yorku, albo babci, która uszyła najdłuższy sweter...
- Myślę, że powinien trafić pod moją opiekę - odparła, uśmiechając się słysząc jego suchara. Cóż, cała ta ananasowa rozmowa była dość rozbrajająca. - Kobieta wie najlepiej co jest dobre dla jej ananasa - dodała, z trudem opanowując śmiech i uśmiechając się do niego.
_________________


✡Louise Ravenshaw

We're dancing with the demons in our minds


 
Nieczytany post    
Raymond Creighton-Stuart



prawnik/polityk


27 lat

xxx


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 12

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-22, 23:21    
Najwidoczniej sprawca był doskonale do swego zadania przygotowany i los nie pokrzyżował mu planów, czego nie można powiedzieć o Louise i jej podstępnym planie zapoznania Raymonda. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo tak przynajmniej mogą sobie postać razem i potrzymać ananasa. Jeśli Raymond zechce, będzie mógł tego użyć nawet jako hasło wyborcze: "Ananas - łączy ludzi" czy coś w tym stylu.
Tymczasem Ray z zainteresowaniem przyglądał się swojej nieoczekiwanej konkurentce. Był ciekawy, jak rozwinie się ten ich owocowy konflikt interesów. W tej sytuacji nie było nic nadzwyczajnego, czy też specjalnie dziwnego, ale w nudnym wieczorze Creighton-Stuarta stanowiło to ciekawą rozrywkę.
- Co byłoby dosyć pechowe, gdyby ananas fałszował. Zatem, chyba dobrze, że nie jesteśmy w filmie - odparl ze śmiechem. Cieszył się, że tak się rzecz rozwinęła i nieznajoma miała poczucie humoru. Zawsze mogła mu się trafić taka, która tylko burknęłaby coś pod nosem, prysnęła mu w oczy gazem pieprzowym i uciekła z ananasem. Nowy Jork był pełen dziwnych ludzi.
- Ach tak? A czemu jest pani tego taka pewna? - spytał, unosząc brew. Zawodowe zboczenie wręcz domagało się od niego drążenia tej sprawy. Poza tym, kiepsko byłoby oddać ananasa bez żadnej walki. Raymond nie należał do ludzi, którzy szybko się poddają. - Ciekawy argument - odparł i również się uśmiechnął. - Mam rozumieć, że ma pani doświadczenie w kwestii ananasów? - spytał, siląc się na powagę i przybierając swój najlepszy prawniczy wyraz twarzy. Nie ma to jak dyskusja o owocach w ramach próby flirtu.


 
Nieczytany post    
Louise Ravenshaw



dziennikarka


23

nope


Dołączył: 19 Wrz 2018
Posty: 5

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-22, 23:22    
Dobrze, że był to tylko ananas, których mimo wszystko na stoisku było wiele więcej. Bo gdyby "walczyli" na przykład o ostatnią parę przecenionych butów, walka pewnie byłaby bardziej zacięta. Może nawet zabójcza. Wiem co mówię, bo siostra raz zaciągnęła mnie na promocję tych toreb w Lidlu o 7 rano przed otwarciem i jak otworzyli drzwi rzuciła się taka chmara, że dostałam od jakiejś hołoty z łokcia... Nie polecam. Całe szczęście, że to tylko ananas, a Ray i Lou byli cywilizowanymi ludźmi, a nie jakimś plebsem.
A co do filmów, Lou wiedziała co nieco o tej branży za sprawą brata, Toby'ego i jakoś nie wyobrażała sobie uczestniczenia w czymś takim. Chyba za bardzo ceniła sobie swoją prywatność. Dla niektórych pewnie mogłoby się to wydawać dość obłudne ze względu na jej zawód, ale Lou nie zajmowała się nigdy kolumną plotkarską, więc i nie musiała wyszukiwać brudów na gwiazdy, jak niektórzy jej koledzy.
- Powiedzmy, że to kobieca intuicja - z tym chyba nie mógł się kłócić? Chociaż, widać było, że tak łatwo nie chciał odpuścić tego ananasa. A raczej Louise. Ananasów na stoisku było w końcu pełno.
- Oczywiście. Znam co najmniej 10 jego smacznych zastosowań - choć nie miała zbyt dużo czasu by w domu bawić się w mistrza patelni, faktycznie znała parę dość szybkich i dobrych przepisów z ananasem.
_________________


✡Louise Ravenshaw

We're dancing with the demons in our minds


 
Nieczytany post    
Raymond Creighton-Stuart



prawnik/polityk


27 lat

xxx


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 12

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-22, 23:22    
Cóż, o te same buty raczej nie mogliby walczyć, chyba że Raymond miałby pewien sekret i po godzinach dorabiałby w klubach jako drag queen. Łatwo się domyślić, że taka opcja raczej nie wchodziła w grę, zwłaszcza jeśli dorastało się w familii Creighton-Stuartów.
- Myślałem, że to tylko mit - odparł, odnosząc się do wzmianki o kobiecej intuicji. Starał się pociągnąć rozmowę dalej. Pewnie gdyby ktoś inni złapał tego ananasa, Raymond zapewne dałby sobie spokój dużo szybciej, ale musiał przyznać, że nieznajoma była miła dla oka, a kimże on był, żeby odmawiać sobie drobnych przyjemności?
- Aż tyle? Czy ja wiem, musiałaby mi to pani jakoś udowodnić - stwierdził, udając wciąż nie do końca przekonanego. Musiał przyznać, że sytuacja była dosyć zabawna i prawdopodobnie powinni od razu rozejść się jak normalni ludzie, ale nie mógł się powstrzymać przed próbą flirtu. - Musiałbym się o tym przekonać w praktyce. To stanowiłoby niepodważalny dowód - dodał nieco kulawo. Kiedy więcej czasu spędzało się wśród dokumentów, kodeksów i projektów ustaw, niż w towarzystwie normalnych ludzi, pewne zwroty same wchodziły człowiekowi do słownika. Nieznajoma pewnie pomyślała sobie, że był dziwny, ale cóż poradzić.


 
Nieczytany post    
Louise Ravenshaw



dziennikarka


23

nope


Dołączył: 19 Wrz 2018
Posty: 5

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-22, 23:22    
- Teraz już wiesz - rzuciła, niby to tajemniczo. Prawda jest taka, że niektóre kobiety miały coś w stylu "przeczucia", ale równie dobrze można to nazwać kobiecą intuicją. No i doskonale się składało, że Raymondowi nie spieszyło się do wyjścia, bo Lou podobnie. Miała szczęście, że przydzielono jej zadanie, którego "cel" był tak dobrze wyglądający. Słabo byłoby stalkować jakiegoś paszteta, a niestety politycy w większości naprawdę nie grzeszyli urodą. Dobrze, że rodzina Creighton-Stuart była w tym przypadku wyjątkiem.
- Wie pan, z jednego ananasa ciężko zrobić aż 10 różnych rzeczy - odparła, unosząc brew do góry. Bynajmniej nie umknęło jej to, że Ray próbował z nią flirtować. Prawdę mówiąc, jej ta próba flirtu wychodziła w tym przypadku dość naturalnie. - Ale jeśli wezmę go do domu, z pewnością coś z niego wyczaruję - ananasy były w sumie dość okazałe, a Louise jak gotowała, to tylko dla siebie, więc pewnie ze trzy rzeczy by ogarnęła. Jakieś danie, może koktajl z ananasem, albo naleśniki. Coś by się znalazło.
- Faktycznie, to stanowiłoby niepodważalny dowód - Lou oczywiście zrobiła wcześniej cały risercz rodzinki Creighton-Stuart, stąd wiedziała, że Ray był prawnikiem. Takie zwroty jej nie zaskoczyły, ani też nie odstraszyły. Był nawet całkiem uroczy. - Niestety, nie zapraszam na ananasa nieznajomych - dodała, zupełnie celowo.
_________________


✡Louise Ravenshaw

We're dancing with the demons in our minds


 
Nieczytany post    
Raymond Creighton-Stuart



prawnik/polityk


27 lat

xxx


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 12

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-22, 23:23    
- Nie wygląda mi pani na osobę, która boi się wyzwań – odparł, uśmiechając się pod nosem, kiedy wspomniała, że ciężko zmienić jednego ananasa w tyle różnych potraw.
- O, w to akurat nie wątpię – stwierdził. W końcu nieznajoma po coś zamierzała kupić tego ananasa, a raczej nie po to, żeby postawić go na stole i mu się przyglądać. Chyba, że była artystką, to zmieniałoby postać rzeczy. Wtedy mogłaby po prostu go postawić i pstrykać mu artystyczne fotki, względnie go namalować. No ale, ciężko było wysnuć takie wnioski na czyjś temat na pierwszy rzut oka, Raymond nie mógł więc być niczego pewny.
- Cieszę się, że chociaż w tym się zgadzamy. Szkoda, że w ananasowym konflikcie nie jesteśmy tak jednomyślni – powiedział z rozbawieniem.
- Ach, więc w tym tkwi problem? – spytał, od razu wyłapując ukrytą w jej stwierdzeniu aluzję. – Jestem Raymond, miło mi – dodał, wyciągając do niej rękę.


 
Nieczytany post    
Louise Ravenshaw



dziennikarka


23

nope


Dołączył: 19 Wrz 2018
Posty: 5

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-22, 23:23    
- Widzę, że próbuje mi pan wjechać na ambicje. To działa - odparła z lekkim rozbawieniem. Na upartego, zrobi z tego ananasa i 10 rzeczy, a co! Zwłaszcza, że gotowała tylko dla siebie, więc mogłaby po prostu zrobić jakieś małe porcje, nie przeszkadzało jej to. Ale jej dał wyzwanie.
- Widocznie oboje za bardzo lubimy ananasy - ciężko się dogadać, bo jednak ciężko oddać nieznajomemu coś, co chce się wziąć dla siebie. Pominę fakt, że na sklepowej półce było jeszcze sporo ananasów, ale te dwa uparciuchy chciały akurat ten okaz. Chociaż, mam wrażenie, że od dłuższego czasu ananas został jednak tutaj zepchnięty na dalszy plan.
- Louise, ale wolę Lou - właśnie tak się do niej zazwyczaj zwracano i taką formę preferowała. - To na czym stanęło w kwestii ananasa? Obawiam się, że jak jeszcze trochę z nim tak postoimy, obsługa pomyśli, że chcę go przemycić pod bluzką - rzuciła z rozbawieniem. Chociaż tutaj raczej by się nikt nie nabrał. Co innego, jakby próbowała wynieść pod bluzką arbuza, to by się jeszcze co głupsi mogli nabrać, że jest w ciąży...
_________________


✡Louise Ravenshaw

We're dancing with the demons in our minds


 
Nieczytany post    
Raymond Creighton-Stuart



prawnik/polityk


27 lat

xxx


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 12

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-22, 23:23    
- Szybko mnie pani przejrzała – stwierdził, uśmiechając się lekko. Jak widać, przyniosło to oczekiwany skutek i ananasowa rozmowa nadal się rozwijała. Good for them.
- Obawiam się, że to może kwalifikować się do leczenia – zażartował, w myślach widząc już piękny obrazek spotkania AA, które w tym wypadku oznaczałoby Anonimowych Ananasoholików. „Nazywam się Raymond i jestem ananasoholikiem od piętnastu lat…” i te klimaty. Chociaż nie da się ukryć, że na tym etapie ananas stanowił dla nich jedynie pretekst do rozmowy. Zapewne gdyby drugi koniec owocu złapał ktoś obleśny, żadne z nich nie trudziłoby się z podtrzymywaniem konwersacji tak długo i w dosyć flirciarskim tonie.
- Lou… - powtórzył, gdy mu się przedstawiła. – Miło cię poznać – dodał standardowo, chociaż tym razem nie były to tylko puste słowa, wypowiadane wyłącznie z grzeczności. Chciał powiedzieć coś jeszcze, ale w tym momencie rozległ się dźwięk dzwonka jego telefonu. Raymond sięgnął do kieszeni, żeby sprawdzić kto to.
- Przepraszam na chwilę – rzucił w stronę Louise, widząc, że musi odebrać. Po chwili rozmowy rozłączył się i skierował uwagę z powrotem na nową znajomą..
- Chyba dzisiaj jest Twój szczęśliwy dzień i możesz zabrać ze sobą tego ananasa – powiedział iście dżentelmeńsko, zerkając na rzeczony owoc. – Chociaż chętnie bym się jeszcze o niego potargował, niestety muszę lecieć. Zadowolę się tym oto ananasem pocieszenia – dodał, ściągając z półki pierwszego lepszego. – Nie ma co prawda takiej porywającej historii, jak ten nasz, ale tak to bywa, będzie musiał wystarczyć – rzucił z rozbawieniem, ładując owoc do koszyka. – Życzę miłego gotowania, mam nadzieję, że wyjdzie smacznie – powiedział na obchodne, rzucając Louise pożegnalny uśmiech, po czym skierował się w stronę kasy.

/zt
Powrót do góry Go down
https://vicious-circle.forumpolish.com
 
Louise & Raymond #1
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Louise / Raymond - Loumond/Louray
» Elizabeth & Raymond #2
» Elizabeth & Raymond #1
» Elizabeth / Raymond - Lizmond

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Vicious circle :: Do przeniesienia :: Gry-
Skocz do: