IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Sylvia & Cesare #2

Go down 
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin


Liczba postów : 670
Join date : 24/06/2019

Sylvia & Cesare #2 Empty
PisanieTemat: Sylvia & Cesare #2   Sylvia & Cesare #2 Icon_minitimePią Cze 28, 2019 3:38 am

Sylvia spotykała się z Cesem już od jakiegoś czasu. Niestety, ze względu na to, że miała udawanego chłopaka, ich rodziny za sobą nie przepadają i ojciec zapewne dostałby zawału, zazwyczaj spotykali się w jakichś niezbyt ludnych miejscach, a najlepiej po prostu na obrzeżach miasta. Tam bynajmniej nikt się do nich nie przyczepiał. W związku z tym Sylvia dużo korzystała z auta, albo opcjonalnie z taksówki czy podwózki na motorze Cesa. Tym razem umówiła się z Castellano na miejscu, bo ten miał coś jeszcze do załatwienia, więc jechała swoim autem. Pech chciał, że w drodze, całkiem niedaleko od miejsca spotkania jej samochód zaczął wydawać z siebie dziwne dźwięki i nagle... zgasł silnik. Sylvia przeklnęła pod nosem i uderzyła w kierownicę wkurzona.
- No dalej, jedź! - rzuciła pod nosem, próbując odpalić samochód, ale ten wyraźnie miał gdzieś jej frustrację i beztrosko stał w miejscu. - Świetnie - mruknęła pod nosem, po czym wyszła z samochodu i zajrzała pod maskę. Kompletnie nie znała się na samochodach, zazwyczaj w takich sytuacjach dzwoniła po pomoc drogową, a potem ładnie wypisywała im czek i sprawa była załatwiona. Co miała jednak zrobić na środku kompletnego zadupia? Wyciągnęła telefon z kieszeni i wykręciła numer Cesa, licząc, że był już w drodze i jakoś ją w tym wesprze.
- Może Ci jakoś pomóc, Ślicznotko? - odezwał się nieznajomy jej głos zza pleców.
- Dziękuję, poradzę sobie - powiedziała, zaciskając mocniej palce na telefonie i kolejny raz wykręciła numer Castellano. Come on, Ces, pick up that damn phone... Niestety, na marne.
- Nie wygląda na to - odparł drugi koleś. - Co taka śliczna dziewczyna robi sama w takim miejscu? - spytał, dotykając jej ramienia.
- Nie dotykaj mnie - rzuciła ostro, strzepując jego ramię. Oh well, dwóch na jedną i zepsuty samochód. Świetna sytuacja, Sylvia!
_________________



Sylvia Creighton-Stuart

(c)


 
   
Cesare Castellano



Boss mafii/szef hotelu


30 lat

you wish, honey


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 25

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:07    
Cesare zakończył na dziś wszelkie mafijne interesy i ruszył na spotkanie z Sylvią. Ich randki były miłą odskocznią od codziennych szantaży, wymuszeń i kontrolowania wszystkiego w mieście. Nie, żeby Ces tego nie lubił, ale na dłuższą metę bywało to męczące. Od powrotu Lory miał jeszcze więcej pracy, z powodu nieszczęsnego trupa na wieczorku wyborczym u Creightona. Na policję nie można było liczyć, więc mafia prowadziła własne śledztwo. Tymczasem Ces postanowił oderwać myśli od tego wszystkiego i skupić się na Sylvii. Nie spodziewał się, że tak polubi jej towarzystwo, a jednak tak było. Z wiadomych względów musieli się jednak spotykać w tajemnicy i na odludziu, bo większość rodziców nie marzy o zięciu-mafiozie.
Gdy dojechał na umówione miejsce, jego oczom ukazał się widok, którego się nie spodziewał, a mianowicie Sylvia w towarzystwie dwóch typków, którzy wyraźnie ją nagabywali. Owszem, okolica nie należała do najpiękniejszych, ale dotychczas obywało się bez takich incydentów. Niewiele się namyślając, Cesare sięgnął do schowka po broń i wysiadł z samochodu, po czym ruszył w kierunku tego "zgromadzenia".
- Zabieraj brudne łapska, albo będziesz zbierał swoje jaja z ulicy, kiedy już ci je odstrzelę - warknął, odbezpieczając pistolet i mierząc z niego w kierunku oblecha stojącego bliżej Sylvii. - Chyba że poniesie mnie fantazja i strzelę do tamtego drugiego, a wtedy będziesz musiał zeskrobywać jego mózg z tamtej ściany - dorzucił, dla większego efektu. Miał w tym już dużą wprawę. - Chociaż tu pojawia nam się problem, bo kto wtedy zeskrobie twój? - dodał jeszcze, udając, że się nad tym zastanawia. Zerknął na Sylvię, żeby ocenić, czy nic jej nie jest.
- Jak myślisz, kotku, którego mam załatwić pierwszego? - spytał, zwracając się do dziewczyny.
_________________
Cesare Ces Castellano
Mafia is better than you


 
   
Sylvia Creighton-Stuart



architekt wnętrz


24

kręci ją mafiozo


Dołączył: 19 Wrz 2018
Posty: 14

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:07    
Niestety, gdyby nie to, że Castellanowie byli raczej w Nowym Yorku znani jako mafia, może stary Creighton-Stuart nie miałby nic przeciwko temu, by Cesare spotykał się z Sylvią. No, ale że fakt ten był wszystkim dobrze znany, pozostało im ukrywanie się z tą znajomością, a przede wszystkim z jej zażyłością. Zresztą, o samo czepialstwo ojca, Sylvia zadbała dobry rok temu, kiedy to umówiła się z jednym kolesiem z dobrego domu, że będą udawali parę. Wstępnie było to na rękę obojgu, bo rodzice z wyższych sfer zazwyczaj nalegają, by ich latorośle spotykały się z kimś z "godnych" rodzin, więc mieli idealną przykrywkę, a poza zasięgiem rodzicielskich oczu mogli robić co im się żywnie podobało, bo dzięki lipnemu związkowi rodzice tak bacznie nie obserwowali ich poczynań. Jak widać Sylvia nauczyła się na nieszczęśliwym błędzie Willeny. Chociaż z drugiej strony chyba nie do końca, bo podobnie jak brata, ciągnęło ją do wybranka z mafii, i to nie byle jakiego, bo samego mafijnego bossa. Cóż, Sylvia nie rozdrabniała się na padawanów...
Że też Creightonówna nie wpadła na to, by na takie zadupia brać ze sobą gaz pieprzowy. W tej chwili byłby wręcz nieocenioną pomocą w walce w natrętami. Chociaż ponoć lepszy jest paralizator, jednak takiego urządzenia niestety nie posiadała nawet w domu. Znalazła się w kropce, jednak nie na długo, bo po chwili pojawił się Cesare i Sylvia mogła odetchnąć z ulgą. Obserwowała w milczeniu rozwój sytuacji i musiała przyznać, że Cesare budził strach i respekt w takiej roli. Idealnie nadawał się na mafioza. Korzystając z okazji odsunęła na bok, przysuwając bliżej Castellano. Byle dalej od oblechów.
- Żadnego? - rzuciła niepewnie. Zdawała sobie sprawę czym musiał zajmować się Ces, ale co innego o czymś wiedzieć, a co innego widzieć na własne oczy jak kogoś morduje. - Hej, nic mi nie jest, a oni nie są warci kulek w pistolecie - powiedziała łagodnie, kładąc dłoń na jego ramieniu, chcąc go tym samym jakoś uspokoić. Wiadomo, że nawet jeżeli nie rozwaliłby ich teraz, to albo to komuś zleci, albo wykończy ich innym razem, ale... Lepiej byłoby, gdyby Sylvia nie musiała na to patrzeć. Nie przywykła jakoś do widoku trupów.
_________________



Sylvia Creighton-Stuart

(c)


 
   
Cesare Castellano



Boss mafii/szef hotelu


30 lat

you wish, honey


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 25

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:07    
Cesare nie musiał zazwyczaj przejmować się środkami bezpieczeństwa. Jego nazwisko robiło za najlepszy odstraszacz, więc wszelkie dodatkowe rzeczy były zwyczajnie zbędne. Mimo wszystko, nigdy nie rozstawał się z pistoletem, bo nigdy niewiadomo, kiedy akurat trzeba będzie załatwić jakieś mafijne interesy. Zresztą, jak się dzisiaj okazało, pistolet przydawał się także przy wyciąganiu uroczych blondynek z kłopotów. Zaiste, broń miała wiele zastosowań.
- Jesteś pewna? - spytał niechętnie. Nie, żeby specjalnie pragnął marnować naboje na te oto ścierwa, ale jednak nie był człowiekiem, który łatwo odpuszczał, gdy spotkała go zniewaga. W tym przypadku wszystko, co dotyczyło Sylvii, uznawał jako zniewagę także i pod swoim adresem. Westchnął zrezygnowany, po czym znowu odwrócił się w kierunku oprychów. - Słyszeliście panią. Spierdalać albo zmienię zdanie - warknął, dla lepszego efektu machając pistoletem. Kto mafiozowi zabroni.
Jego słowa wywarły oczekiwany efekt i po chwili winowajcy uciekali, aż się za nimi kurzyło. Cesare spojrzał na Sylvię.
- To co zrobimy z tak niemiło zaczętym wieczorem? Wypadałoby go jakoś naprawić, hm? - spytał dziewczynę. - Jakieś propozycje?
_________________
Cesare Ces Castellano
Mafia is better than you


 
   
Sylvia Creighton-Stuart



architekt wnętrz


24

kręci ją mafiozo


Dołączył: 19 Wrz 2018
Posty: 14

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:07    
Po prostu chyba nikt nie był na tyle głupi, by napadać na samego bossa mafijnego. Zwłaszcza, że Castellanowie byli tak liczną rodziną, że zawsze znalazłby się ktoś na jego zastępstwo. Żeby się ich pozbyć ktoś musiałby ich wszystkich chyba wysadzić w powietrze, a to wcale nie byłoby takie łatwe. Prawdopodobnie praktycznie niewykonalne, jako, że mafia nie spotykała się na żadnych wiecach, ani tego typu rzeczach. Każdy robił, co do niego należało i tyle.
- Tak - potwierdziła krótko. Co stanie się z oblechami jak znikną jej z pola widzenia już jej nie obchodziło. Nie miała jakoś ochoty oglądać ich zakrwawionych zwłok. Nawet, jeżeli byli zwykłymi szumowinami, które zapewne nie wnoszą nic do tego świata.
- Mógłbyś najpierw zajrzeć pod maskę mojego samochodu? Zanim się zjawiłeś nie chciał ruszyć dalej, a nie chcę zostawiać go na tym zadupiu - skrzywiła się lekko. Co prawda Ces też przyjechał autem, ale mimo wszystko tamte oblechy mogły tu wrócić i go jej dobić. Z takimi to nigdy nie wiadomo. Poza tym, byłoby podejrzane, gdyby jakiś dziennikarz przypadkiem na niego natrafił. Bo niby skąd auto panienki Creighton-Stuart znalazło się w takiej dzielnicy?!
Zakładam, że Ces chociaż spróbował, a wielu facetów wie co nieco o autach i przyczynach ich zepsucia, więc może nawet mu się uda coś tutaj wskórać.
- Zjawiasz się na życzenie. Czemu wcześniej o tym nie wiedziałam? - spytała, unosząc brew do góry. No co? To całkiem przydatna funkcja! Zwłaszcza if you're a horny virgin and you wanna ride on Ces's disco stick...
_________________



Sylvia Creighton-Stuart

(c)


 
   
Cesare Castellano



Boss mafii/szef hotelu


30 lat

you wish, honey


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 25

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:08    
Racja, zresztą należy wziąć też pod uwagę to, że jeśli ruszysz jednego z Castellanów, to ściągniesz sobie na głowę całą resztę. O ile mściwość była ich wrodzoną cechą, to kiedy w grę wchodziły kwestie rodziny, ich gniew wzrastał wielokrotnie i lepiej było zmiatać, ile sił w nogach, bo inaczej mogło się skończyć w betonowych bucikach lub względnie zakopanym przez Fabrizia.
Chociaż chętnie rozprawiłby się z tymi typami, którzy mieli czelność zaczepiać Sylvię, musiał wziąć pod uwagę, że potem trzebaby się pozbyć ich zwłok, zatrzeć ślady i inne takie. Byłoby z tym za dużo zachodu, więc może lepiej, że okazał im swoją łaskawość i pozwolił uciec.
- Jasna sprawa - odparł, ruszając w kierunku jej auta. Zerknął, w czym tkwił problem, naprawił, co trzeba i po chwili samochód Sylvii gotowy był do dalszej drogi. Co jak co, przydawało się mieć pewne umiejętności techniczne, w końcu nie zawsze ma się okazję wezwać plebsów od brudnej roboty i lepiej polegać na sobie. Zostawienie tutaj auta Sylvii, nawet do przyjazdu mechanika, nie byłoby mądrym posunięciem. W tym mieście ściany miały uszy i istniało ryzyko, że ktoś odkryłby miejsce ich schadzek. Z trupią aferą na wieczorku u Creightona, ostatnim czego Cesare potrzebował było to, by ktoś (prawdopodobnie Fawleyowie) opisywał na łamach prasy jego romans z Sylvią.
- Widocznie nie wiedziałaś, w którym miejscu należy potrzeć magiczną lampę - odpowiedział w podobnym tonie, puszczając do niej oko. Każda okazja do flirtu była dobra, zwłaszcza gdy jesteś na odludziu sam na sam z piękną blondynką. - Może jakieś trzy życzenia?
_________________
Cesare Ces Castellano
Mafia is better than you


 
   
Sylvia Creighton-Stuart



architekt wnętrz


24

kręci ją mafiozo


Dołączył: 19 Wrz 2018
Posty: 14

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:08    
Co racja, to racja. Zastrzelenie typów byłoby dla niego prostym zadaniem. Problem pojawiłby się w momencie, gdyby już nie żyli i musiałby jakoś pozbyć się zwłok i zatrzeć ślady. Co prawda od tego mieli Faba, żeby kopał za nich zwłoki, ale i Rinaldi miał ostatnio swoje sprawy na głowie, po co dokładać mu kolejną rzecz. Zresztą, szkoda też marnować czasu na te szumowiny.
- Najwyraźniej - odparła, unosząc brew do góry. Oj, wydaje mi się, że doskonale wiedziała GDZIE należy potrzeć magiczną lampę i o co konkretnie chodzi. Choć, prawdę mówiąc jeszcze nie zdarzyło jej się robić takich rzeczy, bo do tej pory poznawała jedynie albo totalnych kretynów, albo dupków, liczących, że przez znajomość z nią uda im się wkraść w łaski starego Creightona i wbić w polityczne kręgi. Nie trudno się więc dziwić, że jak wreszcie poznała seksownego mafioza, który bynajmniej wcale nie był zainteresowany fortuną i wpływami jej ojca, a nią samą, zaczęła rozważać takie sprawy.
- Hm, pomyślmy... Po pierwsze, koniecznie stąd jedźmy, zanim zbierze się więcej oblechów - skrzywiła się na samo wspomnienie typków, którzy zaczepili ją jeszcze parę chwil temu. Chyba będą musieli pomyśleć nad nowym, innym miejscem schadzek. To jednak zdecydowanie nie było miejsce dla ułożonej córeczki znanego polityka. Miała szczęście, że Ces zjawił się na czas, inaczej mogłoby być bardzo problematycznie. - Po drugie, możemy zamówić coś do zjedzenia - ciągnęła, podchodząc możliwie blisko Cesa i spoglądając na niego uważnie. - A po trzecie - tu stanęła lekko na palcach, zbliżając swoje usta do jego zupełnie tak, jakby chciała go pocałować, ale tego nie zrobiła. - Zobaczymy - wyszeptała, po czym z cwaniackim uśmiechem na ustach, odsunęła się i ruszyła do drzwi kierowcy. Niegrzeczna, ładnie to tak prowokować mafiozę?
_________________



Sylvia Creighton-Stuart

(c)


 
   
Cesare Castellano



Boss mafii/szef hotelu


30 lat

you wish, honey


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 25

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:08    
Tak to już bywa z szumowinami – nie są wiele warci za życia, ale po śmierci mogą ci jeszcze narobić samych problemów. Szkoda, że nie wymyślono jeszcze niczego, co w magiczny sposób usuwałoby zwłoki, żeby nie trzeba było odstawiać tego całego cyrku z dzwonieniem po wkurzonego Faba i kopaniem grobów.
- W takim razie będę musiał napisać Ci instrukcję obsługi – stwierdził z zadowoleniem, puszczając do niej oko. Cieszyło go to, że najwyraźniej Sylvia doskonale wiedziała, jak grać w jego grę. Na początku znajomości myślał, że będzie nudna i sztywna, jak przystało na córkę polityka, ale szybko przekonał się, że w jej przypadku było to dalekie od prawdy.
- Dobry pomysł, bo jeszcze stracę cierpliwość i jednak będziemy mieli problem ze zwłokami – odparł. Takie stwierdzenia były dosyć ryzykowne, ale Sylvia poznała go już na tyle, że wiedziała, czym się zajmował, więc mógł sobie pozwolić na pewną dozę swobody, nie obawiając się, że ją tym odstraszy. – Do zjedzenia, powiadasz? Cóż, ja już mam na oku coś apetycznego… - powiedział, gdy zbliżyła się do niego. Zmierzył ją przeciągłym spojrzeniem, co z pewnością dało jej do zrozumienia, co takiego miał na myśli.
Zaśmiał się cicho, kiedy Sylvia odsunęła się i ruszyła w kierunku samochodu. Tak chciała się bawić? No to się pobawią… Cesare poszedł za nią i zaszedł ją od tyłu. Zanim Sylvia zdążyła otworzyć drzwiczki, chwycił za klamkę, uniemożliwiając jej ten manewr.
- Czy rodzice nie nauczyli Cię… - zaczął, odgarniając jej włosy do tyłu i zbliżając usta do jej ucha, tak, że mogła poczuć na szyi jego gorący oddech - … że nieładnie tak kusić i za chwilę uciekać?
_________________
Cesare Ces Castellano
Mafia is better than you


 
   
Sylvia Creighton-Stuart



architekt wnętrz


24

kręci ją mafiozo


Dołączył: 19 Wrz 2018
Posty: 14

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:08    
W takim przypadku przydałaby się szafa zniknięć rodem z Harry'ego Pottera połączona z Pokojem Życzeń. Po prostu wrzucałoby się tam delikwenta i śmierdzące zwłoki tkwiłyby w zapomnianym pokoju Hogwartu. Szkoda, że coś takiego nie istnieje naprawdę. To by wiele ułatwiało.
- Poradzę sobie - rzuciła w podobnym tonie. Zgrywała taką, co wie co robi tylko z tego względu, że w jej wieku praktycznie nie spotykało się dziewic. Nie, żeby się tego wstydziła, bo wolała poczekać, niż potem do końca życia żałować, że oddała swe dziewictwo byle śmieciowi ze szkoły. No, ale o takich rzeczach się raczej nie rozmawiało. W dodatku z szefem mafii, który z pewnością miał już spore doświadczenie na tym polu. Nie zrozumiałby. Z początku Sylvia spotkania z nim traktowała jako swego rodzaju "bunt". Czuła się dobrze, sprzeciwiając się ojcu za jego plecami. Z czasem jednak okazało się, że Cesare jest świetnym kompanem i prezentuje sobą coś więcej niż tylko przystojną twarz.
- Postaraj się do tego nie dopuścić, bo to zdecydowanie nie jest strój na grzebanie zwłok w lesie - powiedziała z lekkim rozbawieniem. Teraz, kiedy oblechy gdzieś się ulotniły, mogła sobie pozwolić na żartowanie z potencjalnej sytuacji. Pewnie nie byłoby jej jednak do śmiechu, gdyby faktycznie Cesare sprzedał im kulki w łeb i musieliby coś zrobić z trupami.
Już miała wejść do auta, gdy zatrzymał ją Castellano.
- No właśnie nie - odparła, niby to niewinnie. - Chociaż, uciekłam z którejś lekcji, bo znudziło mnie prawidłowe ustawianie widelców na stole - rzuciła, naumyślnie się z nim drocząc. Była ciekawa, jak na to zareaguje. Bo kręciło ją prowokowanie go.
_________________



Sylvia Creighton-Stuart

(c)


 
   
Cesare Castellano



Boss mafii/szef hotelu


30 lat

you wish, honey


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 25

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:09    
- W takim razie czekam na to – odparł. Podobała mu się jej pewność siebie i to, że najwyraźniej doskonale wiedziała, czego chciała. Naturalnie nie mógł się spodziewać, że akurat w tej kwestii z jej strony była to raczej spora dawka gry aktorskiej. Kiedy wreszcie dowie się prawdy, będzie go czekała duża niespodzianka.
- Ach, przecież nie chciałbym zrujnować Twojego outfitu. Szkoda by było, gdyby się pobrudził, bardzo Ci w nim do twarzy – stwierdził, przyglądając się jej z uznaniem. Dobre posunięcie, w końcu która kobieta nie lubi komplementów, zwłaszcza zasłużonych? Poza tym, sam musiał przyznać, że grzebanie zwłok gdzieś w lesie było kiepskim pomysłem na randkę. Zdecydowanie zabiłoby nastrój. – Chociaż z drugiej strony, gdyby się pobrudził, musielibyśmy go z Ciebie zdjąć, więc… Może jednak zawołam ich z powrotem? – zaproponował niby to niewinnie, chociaż jego sugestia wcale taka niewinna nie była. Nie, żeby ciągle myślał tylko o jednym, ale skoro znajdowali się z Sylvią sam na sam w odludnym miejscu, wyobraźnia sama podsuwała mu różne scenariusze. Sytuację dodatkowo podkręcał fakt, że ich znajomość nie przeszła jeszcze na wyższy stopień, Cesare więc ciągle testował, na ile może sobie pozwolić z panną Creighton-Stuart.
- Widelców, powiadasz? – spytał, chociaż to nie zastawa stołowa okupowała teraz jego myśli. Przysunął się bliżej do Sylwii, tak by mogła poczuć jego obecność, ale tylko tyle. Nie tylko ona znała się tutaj na kuszeniu płci przeciwnej. – Niegrzeczna dziewczynka – wyszeptał karcąco wprost do jej ucha. Oboje wiedzieli jednak, że nie chodziło tutaj wyłącznie o jej pogardę dla lekcji savoir vivre’u.
_________________
Cesare Ces Castellano
Mafia is better than you


 
   
Sylvia Creighton-Stuart



architekt wnętrz


24

kręci ją mafiozo


Dołączył: 19 Wrz 2018
Posty: 14

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:09    
Po części gra aktorska, bo doświadczenia w tych sprawach kompletnie nie miała, a po części szczere chęci. To przecież wcale nie tak, że była wciąż dziewicą, bo tak jest fajniej... Wyobrażała sobie, że seks musi być cholernie przyjemną sprawą, ale też nie chciała tego robić z pierwszym lepszym gamoniem, który jej się nawinie. Nie było też jej winą, że do tej pory wiecznie napataczali się jej jacyś kretyni, których nie chciałaby tknąć nawet kijem od szczotki. Cesare był inny. Może i nie był typem faceta, którego chciałaby, choć w tej sytuacji lepszym określeniem byłoby chyba mogłaby, przedstawić rodzicom, ale miał w sobie to coś. Coś, co sprawiało, że miała ochotę zerwać z niego ubrania i pójść robić z nim bardzo niegrzeczne rzeczy.
- Prawda? Też tak uważam - szkoda stroju na grzebanie jakichś ścierw w lesie. Zresztą, podejrzewam, że do prawdziwego grzebania zwłok Sylvia kompletnie by się nie nadawała. Dobrze, że mafia miała od tego Faba. - Po oglądaniu ich szpetnych mord po raz kolejny nie miałabym na nic ochoty - nawet na macanki z Cesem. Przykre.
- Nie masz pojęcia - rzuciła w podobnym tonie, obracając głowę tak, by móc na niego spojrzeć. - Nie, żebym miała coś przeciwko, ale... - zaczęła, delikatnie się o niego ocierając. - Ale będziemy tu tak stali, czy jedziemy? - spytała, bo o ile sytuacja była interesująca, to zdając sobie sprawę z otoczenia, w którym wciąż się znajdowali, chyba lepiej by było, gdyby jednak wsiedli do samochodu i stamtąd odjechali. Albo kontynuowali w aucie...
_________________



Sylvia Creighton-Stuart

(c)


 
   
Cesare Castellano



Boss mafii/szef hotelu


30 lat

you wish, honey


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 25

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:09    
Co racja to racja, lepiej nie robić tego z pierwszym lepszym tylko po to, żeby mieć to za sobą. Można się wtedy srogo rozczarować, o gorszych rzeczach w stylu złapania czegoś nie wspominając. Cesare z kolei miał już pewne doświadczenie w tych sprawach, bo u mężczyzn wyglądało to nieco inaczej. Poza tym, mafia prowadziła interesy w różne sposoby i czasem wydobycie od kogoś informacji, czy pozyskanie sojuszników wymagało, nazwijmy to, alternatywnych metod. Na początku znajomości z Sylvią zakładał, że skończy się na szybkiej przygodzie, jednak dziewczyna zaintrygowała go na tyle, że postanowił poczekać na rozwój wypadków i niczego specjalnie nie przyspieszać.
- Wtedy musiałbym ich sprzątnąć drugi raz, za zrujnowanie Twoich ubrań. Jak widzisz, same z tym problemy – zażartował w odpowiedzi. Pewnie dlatego, że było to takie problematyczne, Fab cieszył się taką popularnością w mafijnym gronie, w końcu jak nikt potrafił zająć się rozwiązywaniem takich problemów. – Skoro tak, to dajmy im spokój i niech się cieszą, że najwyraźniej mają dziś szczęśliwy dzień. – Chociaż chętnie by się na nich wyżył, nie było to warte poświęcania czasu, który mógł spędzić z Sylvią.
- Chyba zaczynam mieć – odparł i korzystając z okazji, że obróciła głowę, szybko musnął jej usta. Tylko tyle, żeby zaostrzyć jej apetyt. – Zawsze jakieś ale – pokręcił głową z rozbawieniem. Przesunął dłonią wzdłuż jej ciała, zatrzymując ją na jej biodrze i przycisnął ją do siebie bliżej. – Taka niecierpliwa… - mruknął, pochylając się, by pocałować ją w szyję. – Może powinienem dać Ci klapsa – powiedział pół żartem, pół serio, ciekawy jej reakcji. Rozumiał jednak jej obawy, bo chociaż znajdowali się na odludziu, dzisiejsza sytuacja z oprychami dowodziła tego, że jednak ktoś mógł ich tutaj zobaczyć.
- Możemy to przenegocjować – zaproponował, niechętnie się od niej odsuwając. Rozsądną rzeczą byłoby od razu stąd odjechać, ale rozsądek nigdy nie był mocną stroną Castallana. Otworzył tylne drzwiczki samochodu, dając jej do zrozumienia, że lepiej tę „rozmowę” kontynuować w środku.
_________________
Cesare Ces Castellano
Mafia is better than you


 
   
Sylvia Creighton-Stuart



architekt wnętrz


24

kręci ją mafiozo


Dołączył: 19 Wrz 2018
Posty: 14

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:09    
Kobiety niestety w większości aspektów życiowych miały gorzej. Bo gdy przykładowo kobieta uprawia seks z przypadkowymi facetami to jest nazywana dziwką, a facet w takim samym przypadku - facetem. Smutna prawda. Pominę już to, że faceci mają zwyczajnie inne podejście do spraw łóżkowych i o tyle o ile dziewicę da się jeszcze znaleźć, to o prawiczku można pomarzyć. Chyba, że szukałoby się w podstawówce, tam szanse jeszcze jakieś były...
- Może powinieneś - rzuciła w podobnym tonie. Ciekawe jakiej reakcji się spodziewał. Jeszcze ciekawsze, że po zachowaniu Sylvii bynajmniej nie dało się poznać, że wciąż była dziewicą. Dobrze się z tym kryła.
Na jego propozycję negocjacji w aucie nic nie odpowiedziała, a jedynie minęła go i usiadła na tylnym siedzeniu. Nie dała po sobie poznać, że się denerwuje. Nie była gotowa na jakieś poważniejsze "zabawy" i nie chciała ich robić tutaj, w aucie, na kompletnym zadupiu, w dodatku po tym, jak zaatakowali ją jacyś obleśni faceci. Po prostu nie.
- Rozumiem, że negocjujemy to, co zamówić na kolację? - rzuciła niewinnie do Cesa, kiedy wsiadł już do środka. Przecież wspominała wcześniej, że jest głodna, prawda? - Zjadłabym pizzę.
_________________



Sylvia Creighton-Stuart

(c)


 
   
Cesare Castellano



Boss mafii/szef hotelu


30 lat

you wish, honey


Dołączył: 05 Wrz 2018
Posty: 25

Dopisz komentarz do postu Wysłany: 2018-09-20, 21:10    
Niestety, w tym się przejawiała ludzka hipokryzja. Wszyscy, którzy zaliczali, kogo popadnie, powinni być nazywani dziwkami bez względu na to, jakiej byli płci. Wiadomo, każdy może mieć ochotę zabawić się raz na jakiś czas, ale traktowanie tego jako cotygodniowej lub częstszej rozrywki jest zdecydowanie w złym guście. Jak mawia moja babcia, nie ma co nazywać gówna fiołkiem. Wiadomo jednak, że męskie ego jest niezmiernie słabe, dlatego dawno, dawno temu, faceci umówili się, że ich łóżkowe podboje będą traktowane jako dowód męskości, a nie jako dowód dziwkarstwa. Ale karma wraca – pewnie dlatego mężczyźni częściej od kobiet zapadają na choroby weneryczne.
- Może – zgodził się. – Rozważę to, jeśli będziesz bardzo niegrzeczna – odparł z rozbawieniem. – Dzisiaj za bardzo przypominasz wcielenie cnót wszelakich.
Kiedy Sylvia minęła go i wsiadła do auta, postanowił pójść za jej przykładem. Nie było po co dłużej zostawać na odludziu, które dzisiaj wydawało się bardzo nieprzyjemne. Za sprawą oprychów odpowiedni nastrój gdzieś się ulotnił. Cóż, przyjemne rzeczy będą musiały poczekać na inny dzień.
- Przez żołądek do serca, czyż mógłbym odmówić? - zażartował w odpowiedzi na jej pytanie. – Wedle życzenia. Nie mogę powiedzieć „nie” pizzy, zaczęłyby mnie nawiedzać duchy przodków – stwierdził wesoło, odpalając silnik. Po chwili jechali już w kierunku mieszkania Cesa, dokąd pewnie Castellano miał zamiar zarządzić dostawę pizzy wprost od szefa kuchni hotelu.

/zt x2
________________
Powrót do góry Go down
https://vicious-circle.forumpolish.com
 
Sylvia & Cesare #2
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Sylvia & Cesare #1
» Cesare/Sylvia - Celvia
» Cesare
» Sylvia

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Vicious circle :: Do przeniesienia :: Gry-
Skocz do: