IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Octavia & Liam #2

Go down 
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin


Liczba postów : 670
Join date : 24/06/2019

Octavia & Liam #2 Empty
PisanieTemat: Octavia & Liam #2   Octavia & Liam #2 Icon_minitimePią Cze 28, 2019 3:55 am

Octavia, jak przystało na członkinię familii Castellanów, pojawiła się na imprezie, po części, żeby wszystko nadzorować, a po części, żeby trochę się zabawić. W końcu nie po to włożyli tyle wysiłku w przygotowania, żeby teraz z tego nie skorzystać.
Na ten wieczór wybrała odpowiednio efektowną sukienkę, założyła maskę i zjechała ze swojego apartamentu na dół, gdzie odbywały się główne uroczystości. Szybko wmieszała się w tłum gości i ruszyła ku sali bankietowej. Zajęła strategiczne miejsce na uboczu, skąd dokładnie mogła obserwować rozwój wydarzeń. Póki co nie czekały jej żadne atrakcje, bowiem spędzała ten wieczór samotnie. Aktualnie z nikim się nie spotykała, bo większość jej czasu pochłaniała misja, którą powierzył jej Cesare. A skoro już o misji mowa, zaproszenie Liama z wiadomych przyczyn nie wchodziło w grę. Co prawda zawsze mogłaby poderwać kogoś na miejscu, ale to rozwiązanie niezbyt do niej przemawiało. Nigdy niewiadomo, gdzie ktoś się wcześniej szlajał i co można od niego złapać. Lepiej dmuchać na zimne. Koniec końców wychodziło na to, że jedynym towarzyszem Octavii tego wieczoru będzie alkohol.


Liam nie był wielkim fanem większych zbiorowisk, ani tym bardziej balów maskowych. Jednak jako, że prowadził śledztwo w sprawie trupa, którego ktoś podrzucił na wieczorku politycznym starego Creighton-Stuarta, uznał, że impreza taka będzie dobrą okazją do powęszenia. Lorena wciąż pozostawała podejrzaną w sprawie, i choć sam Liam nie wierzył w jej winę, uznał, że nie zaszkodzi pokręcić się po hotelu, a nuż coś ciekawego podsłucha, czy zobaczy. Nigdy nie wiadomo. Nie był co prawda oficjalnie na służbie, a tylko miał zamiar się rozglądać.
Pojawił się więc w hotelu Castellanów w granicach rozpoczęcia, może ciut później, a z racji pasującego klimatem przebrania, szybko wtopił się w tłum gości. Ostatnim, czego teraz potrzebował, było przykuwanie zbytniej uwagi. Gliniarz na imprezie u mafiozów wzbudziłby zbyt duże zainteresowanie. Kręcił się więc trochę przy barze, trochę po sali aż wzrokiem wypatrzył poznaną niedawno dziewczynę. Postanowił więc wykorzystać okazję, by choć na chwilę z kimś porozmawiać. Dłuższe kręcenie się bez celu tylko przyciągałoby uwagę innych. Podbił więc do niej, zastanawiając się, czy go w ogóle pozna.
- Trochę głośno, co? - rzucił niezobowiązująco, nie zdradzając się z tym, że już się poznali. Upił łyka ze szklaneczki, którą zdołał wcześniej nabyć i oparł się gdzieś o ścianę. - Ale całkiem nieźle odtworzyli klimat - dodał jeszcze.


Octavia szybko zorganizowała sobie kieliszek alkoholu i dzierżąc go w ręce, zrobiła rundkę po sali, żeby sprawdzić, czy wszystko przebiega jak należy. Gdy upewniła się, że tak jest, szybko wróciła do swojego punktu obserwacyjnego. Upiła łyk swojego drinka, z braku lepszego zajęcia przyglądając się zgromadzonym gościom. Jej samotność nie trwała jednak długo, bowiem po chwili podszedł do niej jakiś mężczyzna. Cóż, bycie samotną dziewczyną na imprezie musiało przyciągać uwagę płci przeciwnej.
- To prawda – przyznała w odpowiedzi. – Ale to chyba normalne w przypadku takich imprez – dodała po chwili, przyglądając się swojemu niespodziewanemu towarzyszowi. Miał na twarzy maskę, jak wszyscy obecni, ale było w nim coś znajomego. Mimo to, Octavia nie była pewna skąd i czy w ogóle się znali. Nie dawało jej to spokoju, ale pamięć najwyraźniej nie chciała z nią dzisiaj współpracować.
- To podobno najlepsza impreza w mieście, więc musi mieć swoje standardy – stwierdziła, uśmiechając się lekko. Sama przyłożyła rękę do przygotować i bardzo kusiło ją, żeby to powiedzieć, ale chwalenie się było w złym guście. Poza tym, impreza maskowa aż prosiła się o zachowanie aury tajemniczości, a to z kolei stwarzało idealne warunki do flirtu. Octavia nie miała zamiaru odmawiać sobie tej drobnej przyjemności, zwłaszcza że, mimo maski, mogła stwierdzić, że jej rozmówca wyglądał całkiem nieźle. Oczywiście istniało nikłe prawdopodobieństwo, że pod maską był paskudnie zdeformowany, ale takie rzeczy zdarzały się głównie w filmach, panna Castellano postanowiła więc, że spróbuje swoich szans.


Liama niezbyt kręciły takie imprezy. Albo w ogóle wszelkiego rodzaju imprezy, ale to głównie z racji wykonywanego zawodu i tego, że często po takich imprezach znajdował się jakiś trup. Chyba można to nazwać zboczenie zawodowym. Co prawda obecnie był tutaj po cywilnemu, ale jednak z zamiarem powęszenia. Jak wiadomo, w trakcie imprezy ludzie lubią sobie wypić i czasem można dowiedzieć się paru interesujących rzeczy, które można później zbadać. Rozmowa z Octavią była jednak bardziej prywatna, gdyż nie podejrzewał nawet, że jest ona jedną z Castellanów.
- To się chwali. Nic dziwnego, że gromadzi się tu tylu ludzi - odparł. Gdyby impreza miała słabe przygotowanie, raczej nie byłaby zbyt długo oblegana. Przykładowo, tandetne papierowe kościotrupy nie zrobiłyby raczej na nikim wrażenia.
- W takim razie dobrze trafiłem - dziewczyna nie zdradziła się jeszcze z tym, że go zna, więc może udało mu się zachować anonimowość? Nie, żeby tego potrzebował, no ale... - Słyszałem, że właściciele lubią się zabawić. Ciekaw jestem co jeszcze mają w planach - jak na razie, goście dopiero się gromadzili, więc niewiele można było powiedzieć o "atrakcjach", ale wieczór był jeszcze młody.


Cóż, ciężko się nie zgodzić, że obecność trupów była bardzo dobrym powodem, żeby nie lubić imprez. W takim razie dobrze się złożyło, że Liam nie wiedział, ile tak naprawdę trupów znajdowało się zazwyczaj w lodówkach i innych pomysłowych (lub mniej pomysłowych, jeśli ktoś się śpieszył) schowkach hotelu Castellanów. Przynajmniej nie obrzydziło mu to wieczoru.
- Maski pewnie stanowią kolejny przyciągający element. W końcu nic tak nie kusi ludzi jak aura tajemniczości i chęć stania się kimś innym, choćby na jeden wieczór – stwierdziła z namysłem, rozglądając się po sali i obserwując gości. O ironio, w ostatnim czasie sama spędzała dnie udając kogoś, kim nie była. Misja jednak wymagała poświęceń.
Faktycznie, było tak jak myślała. Dzięki maskom (i zapewne jak zwykle alkoholowi) ludzie stawali się odważniejsi, czy to we flirtowaniu, czy w tańcu, czy nawet przy biznesowych negocjacjach, które najwyraźniej odbywały się gdzieś w rogu sali. Octavia niezbyt rozumiała po co ktoś miałby zajmować się interesami w środku imprezy, a tym bardziej w Halloween, ale w ciągu swojego dwudziestoparoletniego życia zdążyła się już zorientować, że ludzie byli dziwni.
- Trafiliśmy na siebie, więc chyba lepiej niż dobrze – odparła, po czym umoczyła usta w swoim drinku, uśmiechając się pod nosem. Smooth, Octavia, smooth.
- Tak? A co jeszcze słyszałeś o właścicielach? – spytała, niby to obojętnie. Skoro była dzisiaj anonimowa, miała świetną okazję dowiedzieć się, co ludzie mówią o jej rodzinie. Informacje były w cenie, zwłaszcza po niedawnym zamieszaniu z Lorą i trupem. – Może uda nam się odgadnąć, co takiego mogą szykować- dodała, udając, że tylko stąd wynika jej zainteresowanie.


Gdyby policja wiedziała ile znajduje się tam trupów, pewnie bardziej staraliby się załatwić nakaz przeszukania ich przybytku. Nie sądzę, by ktokolwiek podejrzewał, że chowają trupy w hotelu, do którego jednak dostęp ma cała masa ludzi i chyba to było głównym powodem ich bezkarności. A jak widać, czasami proste pomysły są najlepsze. I fakt, o czym nie wie, to go nie kuje w oczy.
- Coś w tym faktycznie jest - choć sam, w racji wykonywanego zawodu, musiał nieraz stawać się kimś innym na jeden dzień, doceniał starą, dobrą opcję z maskami. Faktycznie, dawało to ludziom pewnego rodzaju swobodę i w razie, gdyby przykładowo przyczepił się do ciebie ktoś upierdliwy, albo po prostu brzydki, jest szansa, że następnego dnia nigdzie Cię nie rozpozna i będziesz od tej osoby wolny. Jak widać, plusy sytuacji można wymieniać dość długo.
- Dość młodzi, wyluzowani ludzie. Jest ich sporo, ale są spokrewnieni ze sobą w różnym stopniu. I chyba mają głowy do interesów, sądząc po tym, że hotel na pierwszy rzut oka świetnie prosperuje - wystarczyło spojrzeć na te tłumy na trwającej właśnie imprezie. Jednak warto inwestować w młode pokolenie, starsi często nie wiedzą w jakim kierunku podążać, żeby wciąż pozostawać "na czasie". Przy odpowiedzi pominął oczywiście mafijną część działalności, bo nie chciał się z niczym zdradzać, a poza tym, po co psuć sobie dobrze zapowiadający się wieczór?
- Stawiałbym na to, że gwoździem imprezy ybędzie występ jakiegoś zespołu - rzucił, próbując odgadnąć, skoro już mieli się w to bawić. - To chyba byłoby całkiem fajne, bo nie dość, że ludzie dobrze by ich zapamiętali, to jeszcze chętniej wrócili przy okazji innej imprezy - koncerty zawsze przyciągały ludzi.


Nawet gdyby wiedzieli o ilości trupów, wątpię, by ktoś z policji odważyłby się zadrzeć z lokalną mafią. W końcu wróg, jak wróg, ale zawsze to swój wróg i na własnym terenie lepiej mu nie podpaść z obawy przed zemstą. Tak rozbudowana organizacja jak mafia ma na pewno tylu członków i tyle różnych biznesów, że nawet gdyby jakiś zamknąć, w jego miejsce wyrosłoby kilka następnych. Wiadomo, czasem policja podejmowała jakieś akcje przeciwko mafii, ale nikt nie odważył się do tej pory na atak na rodową siedzibę Castellanów, jaką był ich hotel. Wszelka otwarta interwencja w tym miejscu byłaby jak kopnięcie gniazda szerszeni. Pewnie dlatego Liam zdecydował się przyjść tutaj w czasie imprezy. Działania incognito miały większą szansę powodzenia.
- Cóż, wizerunek tajemniczej nieznajomej jak na razie świetnie dla mnie działa tego wieczoru – stwierdziła ze śmiechem. Przyciągnął do niej w końcu nieznajomego. Zazwyczaj miała problem z męską uwagą, gdy spędzała wieczory w hotelu, bo wszyscy od razu orientowali się, że mają do czynienia z Octavią Castellano i bali się nawet zagadać. Jeśli chciała znaleźć towarzystwo, musiała wziąć sprawy we własne ręce, co często ją nużyło. Może to staroświeckie, ale jak każda kobieta, Octavia lubiła być zdobywana, a nie wiecznie sama wychodzić z inicjatywą. – Może to mój urok, może to moja maska – dodała jeszcze, puszczając do niego oko.
- Tak, też coś podobnego słyszałam – odparła, starając się nie brzmieć na zbyt dumną z hotelu, żeby się nie zdradzić, ale zawsze miło było usłyszeć, że ich rodzinny interes jest doceniany.
- Tak myślisz? – spytała, doskonale wiedząc, co się szykuje. Faktycznie, wkrótce miał się pojawić zespół. W obecnych czasach w dobrym biznesie rozrywkowym konieczna była muzyka na żywo. Utwory z płyty mógł puszczać każdy głupi, ale zaangażowanie zespołu wskazywało na inwencję organizatorów. – Może się założymy? Zobaczymy, czy masz rację – zaproponowała, unosząc brew, co pewnie wyglądało bardziej komicznie niż uwodzicielsko z powodu obecności maski na twarzy. Doskonale wiedziała, że nieznajomy wygra, ale zdaniem Octavii nawet przegrana mogła być zabawna, jeśli przedmiot zakładu był wystarczająco… intrygujący.


Co racja, to racja. Może faktycznie nawet, gdyby mieli pewność i tak nie uderzyliby w główną siedzibę mafii. Castellanów było za dużo, byli zbyt wpływowi i często bezwzględni. Nie wspominając już o tym, że w tak dużym mieście jak Nowy Jork nie sposób do końca pozbyć się przestępczości. Nie ta mafia, to inna, nie mafia, to gang i tak można by wymieniać w kółko... Liam, z racji wykonywanego przez siebie zawodu, doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Zresztą, potrzeba by naprawdę mocnych dowodów, świadków i cholernie dobrego prawnika, aby faktycznie wsadzić całą mafijną rodzinkę do więzienia. Było to praktycznie niewykonalne, a zostawienie choćby jednego członka familii groziłoby srogimi reperkusjami. Może to i lepiej, że dawali im jakoś funkcjonować.
- Poważnie? - zdziwił się. - Byłem pewny, że musisz odganiać od siebie adoratorów - mrugnął do niej. Liam ślepy nie był i dostrzegał urodę Octavii. Nie wiedział co prawda, że należała do Castellanów. Jego błąd, w policji pewnie powinien być tego świadomy, ale tak naprawdę, nikt nie kazał mu infiltrować całej rodzinki, a Castellanów była cała masa... Do tej pory Octavia jakoś nie pojawiała się w typowo mafijnym światku, więc to mogło zmylić. Nie była na jakimkolwiek celowniku.
- W porządku. Jeśli wygram, pójdziesz ze mną na obiad - zaproponował ze swojej strony. Octavia zapewne podała swoją "cenę" zakładu. Liam był dość pewny tego, że wygra i bardzo szybko wynik zakładu został potwierdzony. Późnym wieczorem na scenie w hotelu pojawił się zespół, którego imienia Liam co prawda nie kojarzył, ale zazwyczaj miał tyle pracy, że jakoś nie śledził obecnych trendów muzycznych.
- Wygrałem. Chyba jesteś na mnie skazana - mrugnął do niej z uśmiechem, po czym napił się ze swojej szklanki.


Pewnie miejscowa policja doszła do wniosku, że lepiej jako tako żyć z Castellanami w pewnej symbiozie. Owszem, byli mafią, ale raczej ekskluzywną mafią, która co prawda zostawiała za sobą sporo trupów, ale po pierwsze – sprzątała je po sobie (Fabrizio poleca pełen wachlarz swoich usług), a po drugie – załatwiali raczej typków spod ciemnej gwiazdy, a nie zwykłych obywateli. Dla porównania, ruska mafia nie dość, że nie miała tyle klasy, to jeszcze często ubijała, kogo popadnie, co oznaczało dużo więcej pracy dla policji. Lepiej było się trzymać Castellanów i zostawić ich we względnym spokoju.
- Pochlebca – odparła ze śmiechem, ale widać było, że jest jej miło. Zresztą, która kobieta nie lubi komplementów. – Może boją się, że nie będą w stanie mi sprostać – stwierdziła. Zawsze to jakieś wytłumaczenie, a przecież nie mogła mu jak gdyby nigdy nic oznajmić, że to dlatego, że jest z mafii. Pewnych rzeczy nie mówi się na pierwszym spotkaniu, a często i potem nie.
- Podoba mi się Twój tok myślenia – stwierdziła z zadowoleniem. Liczyła na taki rozwój wydarzeń, w końcu i tak chciała specjalnie przegrać. Założyli się więc i gdy na scenie pojawił się zespół, wiadomo było kto wygrał.
- Przyjmę porażkę z honorem – zażartowała, udając, że martwi ją przegrana. – Jestem pewna, że jakoś mi to wynagrodzisz - dodała, pozostawiając resztę jego wyobraźni. Zawsze lubiła flirtować, więc także i teraz nie zamierzała przepuścić okazji. Jej znajomość z Liamem dopiero się rozwijała, zresztą była bardziej jej misją, niż normalną relacją, więc nie miała zbyt dużych wyrzutów sumienia.


Jakby patrzeć na to z tej strony, Castellanowie nawet robili przysługę mieszkańcom Nowego Jorku, pozbawiając życia typów spod ciemnej gwiazdy. Szkoda tylko, że formalnie rzecz biorąc wymiar sprawiedliwości raczej nie spojrzałby na nich pod tym kątem. Ale masz rację, lepszy znany wróg, którego wiadomo na co stać, niż jakiś nowy, zupełnie nieobliczalny. Z ruską mafią raczej ciężko by im było sobie poradzić, zwłaszcza, że Rosja jest dość radykalnym krajem i krótko mówiąc, nie dają sobie w kaszę dmuchać.
- Mówię tylko co myślę - odparł, upijając łyka ze swojej szklaneczki. Liam nie miał w zwyczaju ubarwiać rzeczywistości, więc Octavia mogła jak najbardziej przyjąć jego komplement. - A pomyślałby kto, że mężczyźni lubią wyzwania - on sam lubił. Chociaż u niego to raczej po części nawet zboczenie zawodowe. W życiu policjanta zdarzają się bowiem sprawy, które naprawdę ciężko jest rozwiązać i wsadzić winnego za kratki.
- Tak, tym razem padło na mnie - rzucił, a propo tego "wynagrodzenia jej". Specjalnie użył tych słów, bo był pewny, że dziewczyna go nie poznała, a nie chciał się na samym początku rozmowy zdradzać z tym, że ją zna. Był ciekawy jak im się rozmowa rozwinie. - Znam świetną restaurację, na pewno się nie zawiedziesz - odpowiedział, mrugając do niej. Faktycznie, jedzenie podawali tam znakomite, ale i swoim towarzystwem Liam postara się, aby wieczór był udany.
Powrót do góry Go down
https://vicious-circle.forumpolish.com
 
Octavia & Liam #2
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Octavia & Liam #1
» Liam/Octavia - Lavia
» Octavia

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Vicious circle :: Do przeniesienia :: Gry-
Skocz do: