IndeksIndeks  Latest imagesLatest images  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Primrose & Sebastian #1

Go down 
AutorWiadomość
Admin
Admin
Admin


Liczba postów : 670
Join date : 24/06/2019

Primrose & Sebastian #1 Empty
PisanieTemat: Primrose & Sebastian #1   Primrose & Sebastian #1 Icon_minitimePią Cze 28, 2019 4:34 am

Zbliżał się dzień kolejnego eventu, a Primrose naprawdę nie miała ochoty po raz kolejny wałkować tego samego. Chodzić za rączkę i całować się z kolesiem, którego nawet nie lubiła! W dodatku te wszystkie sztuczne rozmowy, uśmiechy i wiecznie te same pytania. Owszem, była aktorką i wiedziała na co się pisze w tym zawodzie, ale nie sądziła, że zmuszą ją do udawania czyjejś dziewczyny... No, ale chcesz mieć dobrą rolę w serialu i kupę kasy, musisz się liczyć z ponadprogramowymi zadaniami od producentów... Niby zdążyła do tego przywyknąć, ale jak każdy potrzebowała czasami chwili wytchnienia. Z rana zadzwoniła więc do producentów, że bardzo się pochorowała i niestety nie da rady pojawić się na wieczornym evencie. Na szczęście aktorką była dobrą, więc kupili tą bajeczkę, a panna Abernathy zdobyła tym samym wolny wieczór.
W wygodnym domowym wdzianku z miską pełną popcornu, nucąc coś pod nosem weszła do salonu, gdzie ku swojemu zaskoczeniu zauważyła Sebastiana.
- Co Ty tutaj robisz? - spytała, marszcząc lekko brwi. - Ach no tak, pewnie kazali Ci zostać żeby doglądać chorej dziewczyny, bo "jakby to wyglądało, gdybym ja cierpiała w domu, a ty bawił się na bankiecie"? - rzuciła, naśladując głos jednego z producentów.
- Takie przewidywalne... - przewróciła oczami, siadając na kanapie.


Bycie aktorem miało wiele plusów, między innymi w zakresie zarobków i innych takich, ale niosło też za sobą wiele wyrzeczeń. Nie mam tu na myśli zwykłego chudnięcia/tycia do roli czy też uczenia się nowych akcentów. Niestety, czasem trzeba było też umawiać się z osobą, którą wybrali dla nas producenci... Odkąd otrzymał to nadprogramowe zadanie, Sebastian uważał się za wyjątkowo pechowego aktora i w sumie ciężko mu się dziwić. Każdy wolałby decydować samodzielnie o tym, z kim się umawia, zwłaszcza, jeśli musi randkować z kimś, za kim delikatnie mówiąc nie przepada. Żeby tylko chodziło o randki... O nie, na tym producenci nie poprzestali i tym sposobem Seb i Primrose zostali współlokatorami. Och, to z pewnością zdziała cuda dla zadowolenia fandomu i wyników oglądalności, o ile oboje się wcześniej nawzajem nie zamordują.
- Naprawdę, spodziewałbym się po Tobie nieco więcej inteligencji. Otóż, moja droga Prim, tak się składa, że tutaj mieszkam - odparł kąśliwie. - Ale tak, to kolejny cudowny pomysł ludzi od PR. Mam przecież być kochającym chłopakiem - dodał po chwili, przewracając oczami. - Jak widzę, spodziewałaś się spokojnego wieczoru - powiedział, taksując wzrokiem jej wdzianko. - Szkoda, że muszę Cię rozczarować.
Odsunął się nieco, żeby zrobić jej miejsce na kanapie.
- Swoją drogą nieładnie kłamać o chorobie - rzucił, żartobliwie grożąc jej palcem. - Ale nie mogę powiedzieć, że nie jestem Ci wdzięczny.


Niestety, aktorstwo to dobrze płatna, aczkolwiek bardzo niewdzięczna praca, bo to producenci i publika decydują praktycznie o całym Twoim życiu. Nie chcesz tańczyć jak Ci zagrają? Możesz liczyć się z tym, że jakoś Cię zastąpią. Biznes to jednak okrutna sprawa i każdego da się zastąpić odpowiednią ilością kasy. Poza tym, jeżeli aktor chciał wybić się na jakieś bardziej ambitne kino, musiał najpierw wykazać się przykładowo w serialu. Nie był to co prawda szczyt marzeń, ale każdy od czegoś zaczynał. Trzeba więc było zacisnąć zęby i jakoś przeczekać. Producenci zapewniali, że ludziom w kiedyś znudzi się to całe "szipowanie" ich, ale jak na razie tej obsesji nie było widać końca.
- No co Ty nie powiesz - rzuciła, przewracając oczami. - Sądziłam po prostu, że spróbujesz gdzieś się ulotnić - ona udawała chorą, to musiała trzymać się tej wersji, żeby czasem jakiś świr wystający pod ich budynkiem nie zrobił jej zdjęcia w pełnym zdrowiu. Ciekawe jak miałaby się wtedy wytłumaczyć producentom ze swojego "cudownego ozdrowienia"...
- Spróbuj jak najmniej się odzywać, to może mój wieczór nie będzie skazany na całkowitą porażkę - odparła, jakże miło. Nie dało się ukryć, że za sobą nie przepadali, ale było to spowodowane raczej tym, że oboje byli uparci jak osły. Rozsiadła się wygodnie na kanapie, wzięła na kolana miskę wypełnioną popcornem i sięgnęła po pilot od telewizora.
- Wiem, mój plan był genialny. Uznałam, że przyda się odpoczynek od tej bandy świrów - prawdopodobnie nie powinna nazywać tak szerzy swoich fanów, bo to dzięki nim tyle zarabia i wciąż ma angaż, ale... Tak naprawdę to też przez nich została wraz z Sebastianem wplątana w całe to udawanie pary, więc jakoś nie miała skrupułów by tak ich nazywać.
- Możemy na jeden wieczór ogłosić rozejm? - spytała po chwili. - Chcę tylko obejrzeć Bonda i napchać się popcornem w spokoju, bez psycholi zaglądających nam do mieszkania przez okno - bo pewnie nie raz się tak zdarzyło... Ale skoro był event w środku miasta, mało kto interesował się tym, że dwójka gwiazd została w domu. Przecież była ich jeszcze cała masa na przyjęciu. - Nie wiadomo kiedy taka okazja znów się nadarzy....


Sebastian na ogół nie narzekał na swoje zajęcie. Praca w serialach była dokładnie tym, czym chciał się zajmować - przynosiła dobry dochód, stanowiła stałe źródło popularności, no i dawała pewne poczucie stabilizacji. Dzięki temu nie musiał ciągle biegać na castingi do nowych filmów, ani tłuc się po świecie w celu realizacji zdjęć. Owszem, Sebastian lubił podróżować, ale raczej na swoich warunkach, a nie według widzimisię pana reżysera. Biorąc to wszystko pod uwagę, jego obecna sytuacja była wręcz idealna, gdyby nie to, że jego partnerką do grania była Primrose Abernathy. W ich przypadku zadziałała zasada niechęci od pierwszego wejrzenia i byli raczej przypadkiem beznadziejnym. Pech chciał, że producenci wymarzyli sobie ich jako uroczą parę pod publikę i tym sposobem oboje musieli grać nie tylko w życiu zawodowym, ale też prywatnym.
- Proszę Cię - prychnął tylko. - Gdybym tylko pokazał się gdzieś bez Ciebie, zaraz obsiadłoby mnie stado fanek, próbujących zaciągnąć mnie w ustronne miejsce. Niestety, zapach desperacji nie jest feromonem, który by na mnie zadziałał.
Nie, żeby specjalnie kochał towarzystwo Prim, ale miało ono taką zaletę, że działało idealnie jako odstraszacz na płeć przeciwną i Sebastian nie musiał obawiać się stratowania przez grupę zakochanych w nim kobiet.
- Twój wieczór będzie skazany na porażkę właśnie wtedy, kiedy nie będę się odzywał, ale jak tam sobie chcesz - odparł, wzruszając ramionami. Ach, Sebastian, jak zawsze skromny.
- Co racja, to racja - skomentował, przysiadając się bliżej i sięgając do miski z popcornem. Popularność popularnością, ale co za dużo, to niezdrowo.
- Okej - zgodził się na jej propozycję po chwili namysłu. - Żadnych złośliwych komentarzy i rozpychania się na kanapie - zaznaczył jeszcze. Skoro już oboje spędzali wieczór w domu, to mogli chociaż nie psuć sobie nawzajem nerwów.


Praca w serialu była dla Prim satysfakcjonująca, ale jej wciąż marzył się duży ekran. No, ale żeby tam się znaleźć, trzeba od czegoś zacząć, a dłuższy angaż w popularnym serialu był całkiem niezłym początkiem kariery. Mogła się wykazać, zarabiała sporo pieniędzy, więc o utrzymanie się w Nowym Yorku nie musiała się kompletnie martwić, ani pożyczać pieniędzy od Aidana. Było dobrze. Szkoda tylko, że reżyserzy zaczęli ingerować w jej życie prywatne z tym całym "chodzeniem" z Sebastianem. Znielubili się od samego początku i niestety pierwsze wrażenie do tej pory im nie minęło, co nie da się ukryć, utrudniało im wspólne życie. Prim wciąż miała nadzieję, że grana przez nich serialowa parka wreszcie znudzi się fanom i będą mogli oficjalnie "zerwać". Niestety na razie się na to nie zapowiadało, przez co jednak była skazana na Holmwooda. Ale był w tym też jeden plus, wciąż byli popularni i mieli sporą rzeszę fanów, a to prawie zawsze przekłada się na dłuższy angaż.
- Jakoś mnie to nie dziwi - bądź co bądź, jakkolwiek mocno Sebastian ją irytował, trochę mu współczuła. Bo o ile ona mogła spokojnie wyjść na miasto z koleżanką, albo i opcjonalnie sama, on nie miał takiej wygody, bo zaraz obłaziło go stado psychopatek.
- Widać mamy inną wizję udanego wieczoru - przewróciła teatralnie oczami, słysząc jego skromność. Pewnie miał to w genach, bo Prim zdążyła już poznać jego brata, Cole'a, którego Sebastian pod tym względem bardzo przypominał. - Zresztą, jak nie będziemy za dużo rozmawiać, to może nie dojdzie do kolejnej kłótni. Rozejm, pamiętasz? - przypomniała mu. Zazwyczaj przy rozmowie nie potrafią sobie oszczędzić złośliwych komentarzy...
- Jeśli przeszkadza Ci rozpychanie się na kanapie, zawsze możesz zająć fotel - odparła uprzejmie, pokazując mu język. Ale nie było to wcale tak złośliwe jak zwykle. W końcu mieli mieć rozejm na jeden wieczór. - Nie wiem czy lubisz Bonda, ale już nastawiłam Spectre, bo nie zdążyłam go jeszcze obejrzeć, więc można zacząć od tego - dodała jeszcze, zanurzając dłoń w misce z popcornem.


Niestety, obecny rynek filmowo-serialowy rządził się swoimi prawami. Osiągnąć sukces było w miarę łatwo, ale jeśli chciało się go podtrzymać, trzeba było tańczyć, jak reżyser, producent czy scenarzysta zagrał. W przeciwnym razie można było się spodziewać niespodzianki w postaci scenariusza z wpisaną sceną śmierci, a tego raczej Sebastian wolałby uniknąć. Jedyną opcją, która to zapewniała, było trzymanie się za rączki z Primrose, więc cóż, niech tak będzie.
- Cóż mogę powiedzieć - odparł, wzruszając ramionami i wrzucając sobie nieco popcornu do ust. Męscy fani może i też lubili napastować ładne aktorki, ale przynajmniej nie przemieszczali się takimi stadami jak jego psychofanki. Ciężko było uciekać przed kimś, kto miał taką przewagę liczebną.
Już miał rzucić jakąś zjadliwą uwagę na temat tego, czyja wizja wieczoru była lepsza, ale ugryzł się w język. Jeśli mieli spędzić czas w pokojowych warunkach, lepiej było się powstrzymać od wszelkich zbędnych komentarzy.
- Niech Ci będzie - zgodził się. - Dla rozejmu mogę się chwilowo poświęcić - dodał, wzdychając teatralnie. Cóż, nikt nie mówił, że będzie łatwo.
- Haha, niezbyt kusząca oferta. To kiepski interes, oboje wiemy, że kanapa jest dwa razy wygodniejsza. Ale niezła próba pozbycia się mnie - powiedział, uśmiechając się pod nosem. Jeśli Prim serio chciała mieć kanapę tylko dla siebie, będzie musiała się bardziej postarać. - Może być - odparł zgodnie i usadził się wygodniej.


Jakby nie patrzeć, ma to swoje plusy i minusy. Minusy są oczywiste, a z plusów daje im to większą sławę, rozpoznawalność, bardziej pewny dłuższy angaż. Mimo wszystko, bycie aktorem to taki zawód, że trzeba jednak zdecydować, czy chce się poświęcić trochę prywatnego życia, czy też nie.
- Jak wspaniałomyślnie z Twojej strony - trudno jej było powstrzymać się od złośliwości, ale Prim się postara. Naprawdę chciała chociaż jednego, spokojnego wieczoru, spędzonego przy filmach, bez tych wszystkich świrów i udawania jak to bardzo jest zakochana w Sebastianie. Skoro już zgodzili się na ten układ, to oboje musieli się postarać nie skakać sobie do gardeł.
- Ja byłam tu pierwsza, więc na pewno się nie przesiądę - a jak! Nie będzie mu ustępowała i gnieździła się na fotelu cały wieczór. Rozejm nie był tego warty. - Musisz wytrzymać - jak nie, zawsze miał fotel. Albo podłogę, skoro fotelem gardził.
Oglądali sobie we względnym spokoju, gdy Prim uznała, że czegoś by się napiła. Poszła do kuchni i wygrzebała z lodówki zimną whiskey i colę, po czym wróciła znów do salonu.
- Masz ochotę? - spytała, stawiając alkohol na stole i wyjęła z barku dwie szklaneczki. Nie będą przecież pili z gwinta jak pospolite żule. Zrobiła im po drinku i znów rozsiadła się na kanapie, tym razem ze szklaneczką w ręku.
- Myślisz, że długo jeszcze każą nam udawać parę? - spytała, spoglądając na Holmwooda. Kto tam wie jaki zamysł mieli reżyserzy, była ciekawa jego zdania.


Tak to już bywa, kiedy chce się mieć sławę i pieniądze. Na świecie nie ma nic za darmo, więc żeby coś zyskać, trzeba też coś poświęcić. Kiedy człowiek nie zna jeszcze tego środowiska, prywatność wydaje się zapewne małą ceną. Jeszcze parę lat temu nie było to takie uciążliwe, bo trzeba było użerać się jedynie z paparazzi, jednak wraz z postępem technologii stalkowanie stało się dużo prostsze, więc teraz trzeba użerać się też z psychofanami.
- Jestem znany ze wspaniałomyślności - odparł, uśmiechając się złośliwie. Chciał dorzucić, że dowodem na to jest fakt, że ciągle gra z Prim w serialu, ale pamiętając o zawieszeniu broni, ugryzł się w język. Dobrze, że miał taki refleks w samokontroli, bo inaczej znowu zaczęliby skakać sobie do gardeł.
- Niech Ci będzie, jakoś sobie poradzimy - powiedział, mając na myśli ich seating arrangements. Jakby nie było, kanapa była dosyć spora, w końcu nieźle zarabiali i mogli sobie pozwolić.
Po chwili Prim podniosła się z kanapy i ruszyła do kuchni. Sebastian obserwował, co robi. Gdy wróciła z alkoholem, posłał jej mimowolny uśmiech.
- Pewnie - odparł na jej propozycję. Jak wiadomo, Sebastian należał do kategorii osób, które pacierza i alkoholu nie odmawiają. Dobrego alkoholu, rzecz jasna. Piwo, zazwyczaj pachnące jak kocie siki, było właściwym wyborem raczej dla panów spod monopolowego. - Dobry pomysł, tak nawiasem - dodał, biorąc od niej szklaneczkę.
Słysząc jej pytanie, pociągnął łyk alkoholu i zamyślił się na chwilę.
- Sama wiesz, czego pragnie pospólstwo. Chleba i igrzysk - powiedział w końcu. - A jakie czasy, takie igrzyska. Najwidoczniej zamiast oglądać naparzających się gladiatorów, ludzie wolą się babrać w naszym życiu prywatnym - dodał z pogardą. Wszystko rozumiał, ciekawość rzeczą ludzką, ale skoro ich fani tak ich kochali, to mogli pozwolić im normalnie żyć, a nie żerować na każdej, nawet najmniejszej informacji na ich temat.


Najlepiej pewnie było w erze zwykłych aparatów. Taki paparazzi zdążył zrobić jedno zdjęcie, o ile w ogóle, bo było o wiele ciężej o dobre ujęcie. Teraz, w dobie aparatów cyfrowych można ich zrobić o wiele więcej, a nawet i podorabiać pewne rzeczy w fotoszopie. Gwiazdy nie mają lekko, ale widać taka cena sławy i zarabiania takiej ilości pieniędzy. Może daleko im jeszcze było do gaży Johnny'ego Deppa, czy innego znanej hollywoodzkiej gwiazdy, ale seriale przynosiły całkiem spore zyski, więc i aktorom sypali więcej grosza.
- To, że nie idziemy na bankiet nie oznacza, że nie możemy się napić w domu - odparła i upiła łyczka ze szklanki. Całkiem dobry alkohol. Sama nie przepadała za piwem, więc pijała raczej mniej żulowskie alkohole. - Wiem, ale sądziłam, że po takim czasie im przejdzie. Albo chociaż przerzucą się na wielbienie innej pary - przewróciła teatralnie oczami. W końcu w show biznesie rok to już sporo czasu. Wiele par nie potrafiło wytrwać razem nawet paru miesięcy. Co prawda w przypadku Sebastiana i Prim kluczem było to, że ich "związek" był ściemą, no ale... - Właściwie, za to całe udawanie pary powinniśmy wynegocjować wyższą stawkę - w końcu inni aktorzy nie muszą się użerać ze sobą nawzajem po pracy na planie. - Nie sądzisz? - prawda była taka, że i tak nie mogli ich zwolnić, bo byli za bardzo uwielbiani przez fanów. Reżyserzy mogliby im w nagrodę za całe to poświęcenie dać trochę więcej kasy.


Taka prawda. Współcześnie im więcej korzyści płynących z postępu technologii, tym także więcej zagrożeń z tym związanych. A że ludzie lubią żyć cudzymi sprawami, tym bardziej gwiazdy mają przechlapane. W końcu czyż życie młodych, pięknych i bogatych nie jest interesujące? To coś jak śledzenie telenoweli, tylko na żywo i z prawdziwymi ludźmi. Nic dziwnego, że producenci węszą w tym interes i zmuszają Sebastiana i Primrose, by pomogli im jak najwięcej na tym ugrać.
- Dobrze prawisz. Powiedziałbym, że należy Ci za to polać, ale już to zrobiliśmy - powiedział, wskazując na ich szklanki pełne alkoholu. - Ale co tam, poleję Ci przy następnej kolejce - dodał, puszczając do niej oko. Proszę proszę, czyżby to było pierwsze cywilizowane zachowanie ze strony Sebastiana, czy też alkohol tak szybko uderzył mu do głowy? - Cóż, możesz za to winić jedynie nasz niezaprzeczalny magnetyzm - dodał drwiąco. Może to fakt, że oboje ciągle chcieli się nawzajem pozabijać, był interpretowany jako występująca między nimi chemia.
- I to dużo wyższą - zgodził się, słysząc jej propozycję. - Udawanie zakochanego w Tobie wymaga wystarczająco dużo wysiłku na planie, a co dopiero poza nim. Bez obrazy - dodał, podnosząc swoją szklankę i stukając nią w szklankę Prim w geście toastu.


Niestety. I tutaj chyba trzeba się zastanowić czy gruba forsa jest warta posiadania psychofanów, stalkujących cię na niemal każdym kroku paparazzich, którzy nawet ze zwykłego, przyjacielskiego spotkania potrafią zrobić skandaliczny romans... Przecież coś takiego nie zawsze jest w ogóle bezpieczne! I z pewnością komplikuje życie. Jak tu prowadzić normalne życie? Cóż, jak to mówią, sława ma niestety swoją cenę, a bogactwo mimo wszystko nie zawsze idzie w parze ze szczęściem. W dodatku masa innych aktorów może czaić się na twoje miejsce.
- Taaa. Widać pseudo parki "od nienawiści do miłości" są wciąż na topie - a pomyślałby kto, że gusta się zmieniają i pewne wyświechtane w serialach i książkach motywy w końcu się znudzą. Well, surprise bitch - they don't.
- None taken i vice versa - stuknęła się z nim kieliszkiem. Jak już dziś nie mają ochoty się zabić, trzeba korzystać z cywilizowanych zachowań i całkiem normalnej atmosfery. Ha, Jemma nigdy by jej nie uwierzyła, że potrafią przeżyć wieczór bez skakania sobie do gardeł. Nie trudno jej się jednak dziwić, Prim sama by w to nie uwierzyła. Jednak wspólne kłamstwo zbliża ludzi.
- To może spróbujemy podbić do Martina z tym pomysłem w poniedziałek? - spytała z cwaniacką miną. Pieniędzy im nie brakowało, ale też nigdy nie wiadomo ile pociągną na tym serialu i udawaniu pary, ludzie szybko się nudzą i znajdują nowe rozrywki, więc najlepiej ciągnąć maksymalną ilość zysków, póki się da.
- Poszłabym sama, ale myślę, że we dwójkę będziemy mieli lepszą siłę przebicia - wiadomo, że by jej nie zwolnili, ale niesmak mógłby pozostać, gdyby tylko ona wyszła na taką, co leci na większą ilość kasy.


Cóż, gdyby nikt nie pragnął takiego układu, nie wstępowałby na taką ścieżkę kariery. Jasne, sława ma tyleż samo minusów, co plusów, a może nawet więcej, jest jednak coś niezmiennie pociągającego i oszałamiającego w tym, że miliony ludzi znają twoje imię i będą je znać także w przyszłości. To zupełnie jak pewien rodzaj nieśmiertelności i nietrudno zrozumieć, czemu ktoś mógłby tego chcieć. A że przy odrobinie szczęścia w parze z tym idą też całkiem niezłe pieniądze… Paparazzi i psychofani są upierdliwi, to fakt, ale da się ich jakoś przecierpieć.
- Skrajne uczucia dobrze się sprzedają. Jest na co popatrzeć na ekranie – odparł, wzruszając ramionami. Jeśli pewne motywy są wręcz toposami, czy też bardziej nowocześnie – tropami, wtedy już nie są tak całkiem wyświechtane. Co jak co, ale „od nienawiści do miłości” jest jednym z najlepszych romantycznych motywów, nic więc dziwnego, że ludzie chcą więcej i więcej.
- Chociaż mogliby wymyślić też coś nowego. Kreatywność zawsze jest w cenie, szkoda, że w filmowym przemyśle o tym zapominają – przyznał po chwili. Chyba nikogo by nie zabiło, gdyby wymyślił coś innowacyjnego, ale jak widać, w studiach filmowych zatrudniano raczej zwykłych głąbów, którzy jednak wiedzieli jak robić kasę na utartych motywach, trzeba im to przyznać.
- Cóż za zgodność. Z boku możnaby pomyśleć, że się lubimy – odparł, uśmiechając się pod nosem. Publikę i postronnych łatwo było oszukać, w końcu nie znali osobiście Sebastiana ani Primrose, ale gdyby zobaczył ich teraz ktoś ze znajomych, z pewnością bardzo by się zdziwił. Trzeba jednak przyznać, że takie „cywilizowane” spędzanie czasu ze sobą sam na sam mogło im wyjść na dobre. Dzięki temu jeszcze lepiej udałoby się im sprzedać kłamstwo, a poza tym, skoro już muszą tyle ze sobą przebywać, mogłoby to przestać być męczarnią.
- Jak najbardziej – zgodził się na jej propozycję. Skoro tyle od nich wymagano, i to nie tylko na planie, ale też poza nim, to mogli przynajmniej czerpać z tego jakieś większe korzyści.
- Masz rację, w końcu kto odmówi swoim dwóm gwiazdom? – powiedział, puszczając do niej oko. Taki dobry humor w towarzystwie Prim? Kto by pomyślał…


- Coś w tym pewnie jest - prawdę mówiąc sama przepadała za tym motywem, choć znajdując się w całkiem podobnej sytuacji z Sebą, nie wyobrażała sobie, by ich relacja kiedykolwiek miała przemienić się w lepszą, nie mówiąc już w ogóle o miłości. To było jej zdaniem niemożliwe.
- A potem się dziwią, że jakiś serial traci na popularności. Z czasem chyba nawet najbardziej zagorzali fani mają dość powtarzania wiecznie tych samych schematów - fakt, odrobina oryginalności nikogo by nie zabiła. Na przykład, zauważalnym schematem jest, że gdy producenci przestają mieć pomysły na serial wciskają komuś ciążę i voila - myślą, że są bardzo oryginalni. Prawie każdy serial w pewnym momencie się do tego posuwa i to jest po prostu smutne. Niestety, zamiast polepszyć jakość serialu, ciążą tylko go bardziej staczają na dno. Mogę tu wymienić co najmniej z 5 seriali, gdzie tak się stało, a podejrzewam, że jakby się przyjrzeć bliżej i gdybym oglądała niektóre seriale dłużej, lista bardziej by się powiększyła. Prim pozostawało chyba tylko cieszyć się, że i jej nie wcisnęli jeszcze ciąży... To by dopiero był koszmar.
- Widać dobrzy z nas aktorzy - faktycznie, ich praca byłaby mniej męcząca gdyby mieli jakkolwiek cywilizowane relacje. - Trzeba korzystać, póki fani uwielbiają nas i ten serial. W końcu to nie potrwa wiecznie - nie, żeby była pesymistką, po prostu podchodziła do sprawy realnie. W końcu nawet największym psychofanom to się znudzi i znajdą sobie nowy, świeży serial do fangirlowania. Lepiej czerpać jak najwięcej kasy się da, póki byli u szczytu popularności. Taki stan nie trwa wiecznie.
- Hmm a może by tak pokazać wygłodniałemu tłumowi, że o nich pamiętamy? - skoro mają podbić do szefa z prośbą o podwyżkę, powinni mieć wsparcie publiki. - Proponuję twitt w stylu "szkoda, że nie mogę być z wami, ale nie zostawiłbym ukochanej w potrzebie" - rzuciła z przesadnym dramatyzmem. Szef nie będzie zbyt podejrzliwy, a fani będą ich uwielbiali jeszcze bardziej. Wszyscy będą wygrani? Cóż, oni na pewno.


- Szkoda, że to nie zawsze działa w życiu. Mielibyśmy dużo łatwiej – stwierdził z rozbawieniem. Owszem, on i Prim się nie znosili, ale jak do tej pory nic między nimi nie zaiskrzyło, a powinno. Nic więc nie wskazywało na to, że ich relacja potoczy się wedle tego znanego motywu.
- Kiepskie planowanie produkcji. Tracą na tym, że do pisania scenariuszy zatrudniają scenarzystów, a nie pisarzy. Racja, scenarzyści może i znają się na telewizji, ale często nie na opowiadaniu historii, więc pomysłów starcza im tylko na dwa-trzy w miarę dobre sezony, a potem uprawiają radosny recykling – powiedział, uśmiechając się drwiąco. Sam urządziłby to inaczej, ale przemysł telewizyjno-filmowy niestety działał w inny sposób. W obecnej rzeczywistości seriale dobrze się zaczynały, a po kilku sezonach świeże pomysły kończyły się i zaczynało robić się kiepsko. Gdyby zatrudnić kogoś, komu opowiadanie historii faktycznie było drogie, nie byłoby tego problemu, ale tutaj, jak wszędzie, liczyły się przede wszystkich znajomości, a nie umiejętności, co w efekcie skutkowało utratą jakości i utartymi schematami w fabule. Fakt, wprowadzanie ciąży dla samej dramy jest jedną z najgorszych opcji, ale nie zawsze tak jest. Mimo że nie znoszę dzieci i innych takich wątków, mogę odsunąć na bok moje osobiste antypatie i stwierdzić, że w części przypadków ciąża jednak się sprawdza i jest dobrym storytelling choice. Potrafi zachwiać istniejący od dawna status quo i pokazać nową stronę bohaterów, popychając ich w stronę emocjonalnego rozwoju. Nie wymieniłabym tego wśród ulubionych wątków fabularnych, ale potrafię go docenić.
- I za to wypiję – odparł, podnosząc szklankę. Ach ten Sebastian, chodząca skromność. – To prawda, chociaż na razie jesteśmy piękni i młodzi i dobrze się nas ogląda. Myślę, że jeszcze przez kilka lat nie mamy się czego obawiać – dodał po chwili. Kręcili dopiero trzeci sezon, więc trochę jeszcze czasu minie, zanim publika zacznie się nudzić, co następuje jakoś w okolicach piątego sezonu.
- Lubię sposób, w jaki dzisiaj myślisz – pochwalił ją, jednak nie byłby sobą, gdyby nie zastrzegł tego wyłącznie do „dzisiaj”. Nie chciał, żeby Prim sobie za dużo pomyślała, w końcu zawarli tylko tymczasowy sojusz. – Ależ ze mnie romantyk – skomentował z rozbawieniem, po czym posłał Prim spojrzenie pod tytułem „just watch me” i sięgnął po telefon.


- Coś w tym pewnie jest. Część z nich jedzie na popularności zatrudnionych aktorów, albo dobierają sobie "ładnych ludzi", bo wiedzą, że niektóre fanki będą ich oglądać nawet, jeżeli fabuła stoczy się na samo dno - przykład? Pamiętniki wampirów... Coby nie mówić, z sezonu na sezon pewnie gorsze, sama już dawno nie oglądam, ale zagorzali fani Iana S. i Paula W. będą oglądać choćby i dla nich. Pominę już tutaj osoby, które oglądają z przyzwyczajenia.
- Prawdopodobnie chcą oszczędzić, bo taki pisarz to zawsze jedna osoba więcej do wypłaty, ale z pewnością na tym tracą - oglądalność spada, stacje grożą zdjęciem serialu z anteny... Czasami nawet dany serial ściągają, bo nie opłaca im się go puszczać. A wystarczyłoby się zastanowić jakby tu zrobić tak, żeby serial utrzymywał względnie dobry poziom dłuższy czas. Jak widać do tej pory chyba nikt nie wpadł na to, by jednak coś z tym zrobić. Cóż...
- Dopóki Ralph nie wpadnie na jakiś głupi pomysł na fabule serialu myślę, że jesteśmy bezpieczni - osobiście Prim nie uśmiechałoby się przykładowo grać ciężarnej. Bo po ciąży musiałaby zajmować się dzieckiem na planie i w filmie i tak w kółko. Nope. - Zawsze dobrze myślę. Po prostu jesteś zbyt dumny by to docenić - odparła, upijając kolejnego łyczka. - Jedyny w swoim rodzaju - zaśmiała się i znów się napiła. A po uroczym twicie zapewne wrócili do oglądania Bonda i (o dziwo!) nie pozabijali się w trakcie.

/ztx2
Powrót do góry Go down
https://vicious-circle.forumpolish.com
 
Primrose & Sebastian #1
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Primrose/Sebastian - Serose
» Sebastian

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Vicious circle :: Do przeniesienia :: Gry-
Skocz do: