Danielle niedawno zjawiła się w Nowym Jorku. Po długich godzinach przekonywania ojciec wreszcie pozwolił jej zamienić dotychczasowy uniwersytet na Columbię. Dany nie wiedziała, czemu miał z tym taki problem i czemu nalegał, żeby skończyła swoją edukację w jednym miejscu. Sama nie widziała różnicy między jedną dobrą szkołą a drugą. Poza tym bez sensu było to, że rodzice przenieśli się do Nowego Jorku, a ona została na miejscu. Rodzina powinna trzymać się razem, jeśli ktoś chciał znać jej opinię na ten temat. To nie była jednak jedyna motywacja, która kierowała jej przeprowadzką do USA. Jej chłopak - cóż, obecnie prawie-chłopak - w zeszłym roku rozpoczął studia na Columbii. Spotykali się ze sobą przez całe liceum, ale po ukończeniu szkoły czar prysł pod naciskiem świadomości, że będą się znajdować na dwóch różnych kontynentach. Jak można się domyślać, wybranek serca Danielle nie palił się zbytnio do związku na odległość i zaproponował jej, żeby zrobili sobie przerwę. Dany przystała na to niechętnie, ale to zawsze była lepsza opcja niż definitywne rozstanie. Teraz miała nadzieję, że wraz z jej przyjazdem do Nowego Jorku wszystko uda się naprawić.
Halloween stanowiło idealną okazję, by zakomunikować chłopakowi jej wielki powrót. Cóż było lepszego od dramatycznego wejścia w mrocznej atmosferze? Danielle zawsze miała skłonność do pewnej dozy teatralności. Ze swoich źródeł wiedziała, że jej luby wybierał się na imprezę w hotelu Castellanów. W głowie panny Chamberlaine szybko powstał plan, w którym zrobiona na bóstwo niespodziewanie pojawia się przed swoim chłopakiem i zwala go z nóg, a on błyskawicznie odwołuje swój pomysł z robieniem przerwy, jednocześnie przepraszając, że coś takiego kiedykolwiek wpadło mu do głowy. Tak, to był świetny plan. Teraz pozostawało tylko wcielić go w życie.
Danielle zjawiła się w hotelu jakiś czas po rozpoczęciu imprezy. Dzięki temu mogła mieć więcej pewności, że zastanie tam swojego chłopaka. Rozejrzała się po wnętrzu i ruszyła, przeciskając się przez tłum zgromadzonych ludzi. Znajdowała się na nieznanym gruncie, więc szło jej to dosyć powoli, bo nie do końca wiedziała, dokąd idzie. Wreszcie jednak na drugim końcu jednej z sal ujrzała swojego lubego. Poznałaby go wszędzie, nawet z daleka i nawet mimo maski, którą tego wieczoru miał na twarzy. Nagle spojrzał w jej stronę i uśmiechnął się. Serce Dany zabiło szybciej - on też ją poznał! Gdy ruszył w jej stronę, zrobiła to samo i już, już miała do niego zawołać, kiedy nagle on zatrzymał się przed dziewczyną stojącą parę kroków przed Danielle i jakby nigdy nic, pocałował ją w usta. Dany odruchowo przeklęła pod nosem, dając wyraz swojemu oburzeniu, ale była zbyt zszokowana, żeby zrobić coś więcej. Co się tutaj, do cholery, działo?